Recital pianistyczny w Instytucie Słowackim – Alica Hancková i Bohdan Koval

   Kończący się rok 2019 nie był dla mnie rokiem „koncertowym”. Ogrom prac wszelakich dość skutecznie przeszkodził mi w obecności na koncertach i to zarówno tych rockowych, jak i tych, na których grana jest muzyka zwana poważną lub klasyczną. Dlatego postanowiłem skorzystać z okazji i odwiedzić w czwartek, 19. września gościnne progi Instytutu Słowackiego, by w kameralnym miejscu posłuchać kameralnej muzyki.

   Tego bowiem dnia swoje umiejętności interpretacyjne zaprezentowali młodzi muzycy ze Słowacji, którzy otrzymali nagrody Instytutu Słowackiego w Warszawie przyznane podczas XIV Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic” 2019. Cieszą takie inicjatywy, bo dzięki nim młodzi artyści mogą kolejny raz „zmierzyć się” zarówno ze słuchaczami, jak i przede wszystkim z innym instrumentem, bowiem zamiast na fortepianie muszą grać na pianinie i to w sali, która nie jest salą koncertową. A zatem zagranie dobrze wymaga określonych przygotowań.

   Na szczęście młodzi artyści poradzili sobie z warunkami i publicznością i uraczyli nasze uszy niezwykle piękną i bardzo dobrze zagraną muzyką. Program został przygotowany niezwykle starannie, zdecydowanie „pod słuchacza”, dlatego nie pozostało nam, zgromadzonym w IS tylko zamknąć oczy i słuchać

   Jako pierwsza swoje umiejętności zaprezentowała pani Alica HANCKOVÁ, której miałem już okazję słuchać w ubiegłym roku. Artystka zaprezentowała ten sam program, ale tak wtedy, jak i obecnie byłem pod wielkim wrażeniem, bo słychać, że pani Alica ma muzykę czeskich kompozytorów we krwi. Fantastycznie zaprezentowała „Suitę A dur op. 98″ Antonina Dworzaka. Istnieje też wersja koncertowa tego utworu, ale i bez orkiestry pani Alica nadała utworowi wystarczającej potęgi. Później też nie było lekko”, nie dając właściwie słuchaczom chwili wytchnienia, artystka brawurowo wykonała część „Bacchanale” z utworu fortepianowego, zatytułowanego „Poetické nálady op. 85”.

   Swój półgodzinny koncert zakończyła trudnym technicznie (ach ta lewa ręka!), ale jakże pięknym i jakże charakterystycznym dla Bedřicha Smetany utworem – koncertową etiudą op 17 „Na brzegu morza”. Nie znam chyba innego kompozytora (no, może poza Johnem Tavanerem, ale on był Brytyjczykiem, mieszkał w kraju oblanym wodą), który tak cudownie potrafił oddać w muzyce falowanie wody. I to rozbijanie się fal o morski brzeg pani Alica oddała w niezwykle wiarygodny, plastyczny sposób.

   Drugim wykonawcą tego dnia był pan Bohdan KOVAL, który z kolei postanowił zmierzyć się z twórczością Chopina. Wybrał trudne do interpretacji „Ballady”, które wymagają zarówno kunsztu technicznego, jak i bardzo specyficznej interpretacji. Dla mnie – cóż, sama nazwa tego wymaga – ballada jest rodzajem opowieści. W każdej z nich dużo się dzieje, w każdej emocje wręcz szaleją – od melancholii po złość i gniew, do każdej należy podejść inaczej, ale z jednakową powagą. Bo wtedy otwierają przestrzenie naszej wrażliwości, bo pozwalają pobudzić i poszerzyć granice wyobraźni.

   Według mnie, panu Kovalowi udało się to w stu procentach, znakomicie wyważył ostrość z delikatnością, nie przekraczając granic nudy i brawury. Artysta zaprezentował wszystkie cztery ballady, zgodnie z kolejnością ich powstawania: Op. 23 g-moll, Op. 38 F-dur, Op. 47 As-dur i Op. 52 f-moll, której temat nie chciał opuścić mojej głowy przez resztę wieczoru.

   Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w tym koncercie, dziękuję Instytutowi Słowackiemu za cenną inicjatywę, a artystom życzę samych sukcesów, bo na pewno na nie zasługują.

Ray

Zdjęcia artystów z profilu FB Instytutu Słowackiego w Warszawie