Nikt się śmiać nie będzie, reż. Hynek Bočan

   Właściwie wszystkie książki napisane przez Milana Kunderę w czasach, gdy jeszcze mieszkał w Czechosłowacji były stworzone do przeniesienia ich na ekran. Wyraziści bohaterowie, opisy miejsc i stosunków międzyludzkich, idee i ideologie, wszystkie te elementy stanowiły znakomitą bazę pod przyszłe scenariusze i realizacje filmowe. Dlatego też wykorzystywano je chętnie i zapewne jeszcze będzie się po nie sięgać.

   W ramach festiwalu „Buntownicy kamery” miałem ostatnio okazję zobaczyć kolejny film, oparty na prozie Kundery, zatytułowany „Nikt się śmiać nie będzie”. Jak to u Kundery ze wspomnianego czechosłowackiego okresu, to opowieść o miłości, która nie jest w stanie się rozwijać z różnych powodów, najczęściej o zabarwieniu ideologiczno-politycznym.

   Bohaterem filmu jest wykładowca na Akademii Sztuk Pięknych Karel Klíma (znakomity Jan Kačer, którego parę dni wcześniej oglądałem w roli nauczyciela w filmie „Dzień siódmy, ósma noc”), do którego wprowadza się (bez zameldowania!) młoda dziewczyna – Klára Novotná (prześliczna i fantastycznie ujmowana przez kamerę Štĕpánka Řeháková. Szkoda, że aktorka przestała grać jeszcze w latach sześćdziesiątych). Sam nielegalny pobyt młodej kobiety wzbudza zainteresowanie wśród współmieszkańców budynku i najbliższej okolicy (kapitalna scena z prawie stripteasem!), ale prawdziwy problem pojawia się wraz z przybyciem do Karela wyjątkowo upierdliwego Josefa Zátureckiego (Josef Chvalina). Ten ostatni przesłał jakiś czas temu Karelowi swoją pracę o „mistrzu czeskiego rysunku z XIX wieku, Mikolášu Alešu”, licząc na to, że pozytywna opinia cenionego wykładowcy i recenzenta otworzy mu drogę do naukowej kariery. Ponieważ Karel nie mógł odnaleźć przesłanego tekstu, skierował do nadawcy odpowiedź, z której można było wywnioskować, że praca została przeczytana i (być może) doktor napisze recenzję. Kiedy Karel miał nadzieję, że problem ma już z głowy, zjawia się Záturecký, próbując wszelkimi sposobami nakłonić go do napisania recenzji. Chociaż autor dysertacji spędził nad nią trzy lata, to według Karela, nie nadawała się ona do publikacji. Karel zamiast bezpośrednio odpowiedzieć, że praca jest zła i nie napisze recenzji, zaczyna kluczyć, co powoduje szereg, z jednej strony zabawnych, z drugiej przykrych dla niego sytuacji.

   Film wciąga od pierwszej minuty i trzyma w napięciu do samego końca. Zrobiony jest dokładnie według czeskiego przepisu, poważne sytuacje pokazane są z przymrużeniem oka, z dystansem. Jest jednocześnie śmiesznie i poważnie. Kolejny też raz pokazane zostało życie w socjalistycznym raju, gdzie śledzony był każdy najmniejszy ruch, gdzie „niewłaściwe” zachowanie jednego z lokatorów było powodem do zwołania zebrania wszystkich lokatorów, którzy próbowali „przekonać” tego złego do powrotu na jedyne właściwe tory. Prywatne życie bohatera przenosiło się oczywiście na jego pracę, a problemy z pracą i „państwem” spowodowały rozpad miłosnego(?) związku.

   Film ten jest debiutancką, długometrażową produkcją scenarzysty i reżysera Hynka Bočana, mającego na swoim koncie liczne filmy fabularne, oraz kilka seriali telewizyjnych, z powstałą w 2003 roku, kontynuacją „Szpitala na peryferiach”.

Ray

METRYCZKA
Tytuł: Nikt się śmiać nie będzie
Tytuł oryginalny: Nigdo se nebude smát
Reżyseria: Hynek Bočan
Scenariusz: Hynek Bočan, Pavel Juráček
Produkcja: Czechosłowacja
Rok emisji: 1965
Gatunek: komedia, dramat
Obsada: Jan Kačer, Libuše Havelková, Štěpánka Řeháková, Hana Kreihanslová, Josef Chvalina

Recenzja ukazała się pierwotnie na stronie Agencji Metal Mundus w 2016 roku.

(24.03.2016, kino Iluzjon)