Billie Holiday, William Dufty – Lady Day śpiewa bluesa, Czarne/Wołowiec, 2017 

   Około pięćdziesiąt lat temu Billie Holiday opowiedziała o swoim życiu pisarzowi Williamowi Dufty. Opowiedziała o historii Kopciuszka, który z mroków dzieciństwa wdarł się na sam szczyt sławy i bogactwa. Opowiedziała o „Amerykańskim śnie – od zera do bohatera”. Ale nawet na tym szczycie Billie została Kopciuszkiem, nigdy nie uwolniła się od swojej przeszłości i swoich demonów.

   Historia Lady Day to historia cierpienia. Cierpienia zarówno zewnętrznego (gwałty na niej dokonane, pobicia), jak i wewnętrznego (opuszczenie przez ojca, nieudane związki). Cierpienia, które było jej udręką, ale też prowadziło ją na szczyty. To ono dawało jej motywację do pracy i śpiewania. To ono, przelane na słowa piosenek, tak zachwycało publiczność. W końcu to ono powodowało, że emocjonalny śpiew Billie był najpiękniejszym jazzowym śpiewem na świecie.

   Billie mówi, jak potrafi, a William Dufty stara się przenieść ten język na stronice książki. Język mamy więc proletariacki, żeby nie powiedzieć slangowy. Nie mamy tutaj innego określenia mężczyzny, jak „kocur”. Słowa „białas” i „czarnuch” są na porządku dziennym (dziś by to już nie przeszło ze względu na poprawność polityczną). Ale język w tej książce, tej narracji, tej spowiedzi – jest prawdziwy. Jest naturalny i wypływa z głębi serca głównej bohaterki.

   Inną kwestią jest prawdomówność. Może zbyt mocne słowo. Kwestia zgodności rzeczywistości z faktami przedstawionymi przez bohaterkę. A chodzi tu mianowicie o pewne rozbieżności, co do faktów, dat i przebiegu wydarzeń w życiu BH. No cóż, większość z nas pewnie się gdzieś złapała, że fakty przez nas zapamiętane były zgoła inne niż zapamiętane przez innych. I w tym wypadku też tak mogło być. Zważywszy na uzależnienie narkotykowe i alkoholowe bohaterki książki, musimy mieć pewien margines tolerancji wobec przedstawianych wydarzeń.

   Kolejnym bardzo ciekawym wątkiem książki są relacje rasowe. To, jak traktowano osoby o czarnym odcieniu skóry w Ameryce lat 40. i 50. powszechnie wiadomo. Nie ominęło to także Lady Day. W wielu przypadkach była potraktowana gorzej niż służąca, będąc już wielką gwiazdą muzyki jazzowej. Nawet dziś czytając takie historie nóż się otwiera w kieszeni…

   Publikację „Lady Day śpiewa bluesa” autorstwa Billie Holiday i Williama Dufty wstępem opatrzył David Ritz. On to napisał: „Jestem wdzięczny, że dzięki tej książce mogę poznać Billie”. W pełni się pod tym podpisuję!

Adam Ilarz

METRYCZKA:

Autor: Billie Holiday, William Dufty

Tytuł: Lady Day śpiewa bluesa

Tytuł oryginalny: Lady Day SIngs The Blues

Państwo: USA

Tłumaczenie: Marcin Wróbel

Wydawnictwo: Czarne

Miejsce wydania: Wołowiec

Rok wydania: 2017

Stron: 205