Eduardo Mendoza – Prześwietny raport kapitana Dosa

   „Ryż na mleku i kuleczki z lucerny, a także stęchła woda z chlorofilem, piwo z mączki rybnej i popłuczyny kawy zarekwirowane przez pannę Strunę w Barze Quincoses zaczynają się kończyć. Ogólne niezadowolenie i zarodki buntu w sektorze Przestępców oraz kilka przypadków plucia krwią w sektorze Nieprzewidzialnych Staruszków. W takiej sytuacji polecam pierwszemu starszemu pokładowemu obrać kurs na najbliżej położoną Stację Kosmiczną. Na wszelki wypadek wolę nie zaglądać do Cyfrowego Astrolabium i nie sprawdzać wcale, co nas tam czeka.”

   Okres świąteczny to czas, kiedy najchętniej czytam książki lekkie, łatwe i przyjemne. To czas, kiedy muszę odpocząć nie tylko od trudów dnia codziennego, ale też trochę się pobawić. A czyż jest coś przyjemniejszego niż lektura prostej, świetnie napisanej książki. A jednym z mistrzów takiej prozy jest hiszpański pisarz Eduardo Mendoza. Z jego prozą miałem okazję się zetknąć parę lat temu, gdy w księgarniach pojawiły się po raz pierwszy słynne przygody damskiego fryzjera. Nie czytałem wszystkich części, zatem w tym roku – mam nadzieję – uda mi się nadrobić zaległości. A tymczasem sięgnąłem po świeżo nabytą książkę z innym bohaterem Mendozy, a mianowicie kapitanem Horacio Dosem.

   Tym razem hiszpański autor przenosi czytelnika w przyszłość, a książka jest swego rodzaju pastiszem książek science-fiction. Przy czym ilość niesamowitych wydarzeń, zbiegów okoliczności, zwrotów akcji i oryginalnych typów ludzkich jest dokładnie taka sama, jak w przypadku przygód fryzjera – detektywa. Kapitan Dos jest dowódcą statku kosmicznego, który ma wywieźć gdzieś (miejsce stacji końcowej nie jest mu znane) ludzi, którzy „nie bardzo leżą panującemu systemowi”, posegregowanych w trzy grupy: ”Upadłych Kobiet”, „Nieprzewidywalnych Staruszków” i „Przestępców”. Ponieważ na statku zaczyna brakować żywności oraz lekarstw, kapitan wspólnie z dwoma oficerami, tj. pierwszym starszym pokładowym Grafem Ruprechtem von Höhendolferem D.D.M. de F. alias Głuptasem i drugim starszym pokładowym M.Gaston-Philippem de la Ville de St. Jean-Flerie alias Szczur, oraz lekarzem pokładowym doktorem Aristótelesem Argyrisem Agustinopoulosem (którego działalność skupia się głównie na wytwarzaniu alkoholu…) postanawiają lądować przymusowo najpierw na Stacji Kosmicznej Fermat IV (skąd ucieka gubernator owej stacji Propercjusz Demoniacus alias Ptasie Mleczko), a następnie na Stacji Kosmicznej Derrida, gdzie nie tylko o mało nie doszło do wybicia wszystkich członków załogi, ale z której skład uciekinierów powiększyła Książna (przez pewien czas również jej mąż Książę, o którego losie jednak nie wspomnę…). Nie można też nie zaznaczyć niezwykłej roli, jaką w udanych ucieczkach ze wspomnianych stacji odegrali inni bohaterowie książki, a mianowicie przedstawicielka Upadłych Kobiet, panna Struna, na której wdzięki kapitan Dos ma sporą chrapkę, a którą gubernator uważa za swoją córkę oraz osiłek, zwany Ogierem, należący oczywiście do grupy Przestępców, który z kolei uważa, że jest zaginionym synem Księżnej ze Stacji Kosmicznej Derrida. Nieźle namieszane, prawda?! A to przecież nie wszystko. Nie chciałbym pisać bardziej szczegółowo, żeby nie zepsuć naprawdę fantastycznej zabawy.

   Trudno przypisywać tej książce jakieś ponadczasowe znaczenie, chociaż oczywiście można się i takowego doszukiwać, bo przecież porusza kwestie wspólnoty i współpracy ludzi o różnym pochodzeniu, wieku, wykształceniu i bogactwie, którzy muszą zewrzeć szyki, aby przetrwać. Można potraktować tę książkę jako krytykę systemów, wszystkich systemów, które pozbywają się wszystkich, którzy zawadzają w „normalnym” ich funkcjonowaniu. Wreszcie to przecież też historia opowiadająca o ludziach, którzy żadnemu systemowi poddać się nie zdołają. Nawet wtedy, kiedy wydaje się, że już dobrnęli tam, gdzie powinni, gdzie mogą odpocząć, zacząć życie na nowo, oni wyruszają w dalszą drogę. Bo tak już mają… Na początku tego wpisu zacytowałem końcowy fragment tej książki, który wskazuje, że droga do dalszych przygód pozostaje otwarta!

   Ale można tę książkę potraktować też jak zwykłą, łatwą, niezwykle przyjemną lekturę, przy której taki czytelnik, jak ja, znakomicie się bawi. Ja uwielbiam książki Mendozy, bo sprawiają mi wiele radochy, podziwiam pomysłowość autora, jego niezwykle lekkie pióro (tu oczywiście nagroda należy się również pani tłumaczce), wyjątkowe poczucie humoru, wyłapywanie absurdów dzisiejszego świata. Teraz muszę tylko zdobyć kolejną (tak naprawdę, wcześniejszą) książkę z serii przygód kapitana Dosa.

Ray

METRYCZKA:
Autor: Eduardo Mendoza
Tytuł: Prześwietny raport kapitana Dosa
Tytuł oryginalny: El ultimo trayecto de Horacio Dos
Państwo: Hiszpania
Tłumaczenie: Magdalena Tadel
Wydawnictwo: Znak
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 2012
Stron: 160

 

Recenzja ukazała się pierwotnie na blogu www.raymundus.pl w dniu 01.01.2015 r.