Katarzyna Archimowicz – Dwie twarze Ioany

   Obiecałem, więc nie mogłem się wycofać. Dobrze pamiętam, jak podczas spotkania autorka tej książki zapytała mnie, czy czytuję taką literaturę. Bez owijania w bawełnę odpowiedziałem, że raczej nie. Ale przecież nic mi się nie stanie, jak od czasu do czasu przeczytam. Ponieważ kupiłem książkę, obiecałem, że jak tylko będę mógł to po nią sięgnę. A ponieważ mogłem, więc sięgnąłem, przeczytałem i postanowiłem coś napisać.

   Oczywiście napisać za wiele nie mogę, bo książka jest dokładnie taka, jakiej się spodziewałem. Tego, że taka będzie, nie kryła zresztą sama autorka. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać. I to dokładnie otrzymaliśmy. To znaczy ja i inni, którzy po tę pozycję sięgnęli lub sięgną. Bo dlaczegóż nie mieliby tego robić. Tak, to literatura specyficzna, ściśle określona i ukierunkowana na ściśle określonego czytelnika. To literatura dla wszystkich, którzy mają dość patrzenia na to, co się wokół nas dzieje i potrzebują chwili wyrwania się z rzeczywistości, wejścia w świat, w którym może i dzieją się złe rzeczy, ale są opisane tak, by za bardzo nie bolały, a życie głównego bohatera, czy w tym wypadku bohaterki, nawet jeśli zdarzają się w tym życiu wpadki (a tu się ich wydarzyło całkiem sporo) ostatecznie zamienia się w „bajkę”.

   To nie jest literatura, by się rozkoszować stylem lub formą, to nie jest literatura, która ma nieść jakieś poważne przesłanie, to literatura do… poczytania, do zabawy i odpoczynku. To lektura w sam raz na lato. Lekka i łatwa, z oczywistymi bohaterami, oczywistymi zdarzeniami i oczywistą końcówką. Ale przecież takiej literatury też potrzebujemy. Potrzebujemy od czasu do czasu uwierzyć, że życie – mimo wielu jego niedostatków – bywa jednak dobre i piękne. Chcemy wierzyć, że na świecie są dobrzy i fajni ludzie, że z każdej sytuacji można wyjść z podniesionym czołem. Mamy nadzieję, że miłość może znaleźć każdy, czasami w bardzo dziwnych okolicznościach.

   Autorka wyposażyła książkę w liczne wątki, mamy więc trochę historii, trochę sensacji, trochę miłości z odrobiną erotyki, czyli wszystko, co w takiej książce winno się znaleźć. Mamy wyrazistych bohaterów, mamy trochę smutku i trochę humoru. Mamy wszystko, by czytało się nam tę książkę z radością, a nawet pewnym zaangażowaniem. I chociaż rzeczywiście jest to rodzaj lektury, którą określa się mianem „kobiecej”, to przecież nie tylko kobiety mogą ją przeczytać, bo wiary w ludzi, miłość i szczęście potrzebują przecież też przedstawiciele innej płci. A że się tego czasami wstydzą przyznać, to już inna sprawa…

   Bohaterką powieści jest młoda dziewczyna – Ioana, która wyrusza z Rumunii (to Polska, której przodkowie znaleźli się w tym kraju w wyniku wojny) do pracy w Wielkiej Brytanii. Ale los płata jej figla i ostatecznie panna ląduje w kraju przodków. Postanawia odwiedzić miejsce, skąd pochodziła jej prababcia, a potem… a potem spotyka ją bardzo wiele przygód, w tym niekoniecznie miłych… Ostatecznie ląduje nad morzem, gdzie…

   Nie będę pisał więcej, żeby nie psuć radości z czytania i śledzenia losów Joany. Napiszę tylko, że jeśli chcecie przeczytać coś lekkiego, miłego, bezbolesnego to sięgnijcie po książkę pani Katarzyny Archimowicz. Nie jest to pierwsza, ani zapewne ostatnia powieść autorki. Z tego, co zauważyłem, pani Katarzyna ma już liczne grono bardzo wiernych czytelników, zatem spróbujcie, a nóż też się znajdziecie wśród tego grona.

   Ja mam tylko taką nadzieję, że może kilku czytelników spróbuje dowiedzieć się więcej o stosunkach polsko-rumuńskich, o tym, dlaczego nasi rodacy zamieszkali w Rumunii, ale też po prostu zainteresuje się tym państwem. Bo warto to zrobić!

Ray

METRYCZKA
Autor: Katarzyna Archimowicz
Tytuł: Dwie twarze Ioany
Państwo: Polska
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce wydania: Wołowiec
Rok wydania: 2019
Stron: 482

Recenzja ukazała się w dniu 15.08.2019 roku.