Michał Komar – Piekło Conrada (Czuły Barbarzyńca Press, 2017)

  Rok Conrada właśnie się kończy. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku innych lat i innych tych lat patronów, nie odnotowałem zbyt wielu inicjatyw, które w znaczący sposób przyczyniłyby się do popularyzacji twórczości tego wyjątkowego pisarza. Wszystkie spotkania, konferencje, „dni” były skierowane raczej do tych, co już znają twórczość pisarza. Mogli więc na nich utwierdzić się w swoich przekonaniach, ewentualnie zapoznać się z określonymi interpretacjami jego dzieł. Oczywiście nie dało się nie zauważyć kilku przedstawień teatralnych w publicznej telewizji, ale to wszystko wciąż jeszcze za mało, by Conrad trafił  wreszcie tam, gdzie trafić powinien już bardzo dawno, pod strzechy polskich współczesnych wytworów architektury…

   Jedną z ważnych inicjatyw, jakie pojawiły się w tym roku, było wznowienie w tym roku książki pana Michała Komara, zatytułowaną „Piekło Conrada”. To książka napisana aż czterdzieści lat temu, przez młodego człowieka prawdziwie zafascynowanego pisarstwem Conrada. Książka będąca jedną z pierwszych prób (o innych autor też w niej wspomina) podsumowania twórczości Conrada. Podsumowania z polskiej (aczkolwiek w miarę obiektywnej), młodzieńczej (aczkolwiek w pełni dojrzałej) perspektywy. Zwracam uwagę na te dwa szczegóły, bo widać ich wyraźny wpływ na treść książki. Jej polskość jest oczywista – została napisana przez Polaka, osobę w nie ten sam, ale w wielu elementach podobny sposób przeżywającego swoją młodość pod rosyjskim zaborem, przez człowieka równie wrażliwego, uczulonego na pewne problemy, na określone ideologie, czy religię. Wspomniana młodzieńczość objawia się z kolei poprzez zdecydowane sądy autora. Młodzieńczość to odwaga w dość jednoznacznym wyrażaniu sądów, czasami wręcz narzucaniu swojej wizji, swojej interpretacji. Chociaż autor stara się od czasu do czasu wykazać pewnym obiektywizmem, szerszym spojrzeniem, to jednak wyczuwa się, że jest pewien swoich spostrzeżeń, że jest w pełni świadom swoich słów.

   Czy zatem to książka źle napisana? Ależ skąd. Gdyby była taka, nie zostałaby wydana pod koniec lat siedemdziesiątych, wznowiona w osiemdziesiątych i wreszcie wydrukowana po raz trzeci w tym roku. To książka, która w miarę przystępny, czytelny i zwięzły sposób, próbuje ująć całościowo twórczość Conrada. Nie brakuje w niej odniesień do filozofii, socjologii, czy antropologii, nie brakuje porównań z innymi pisarzami, nie brakuje jednocześnie prób połączenia pisarstwa Conrada z życiem samego autora. Z wpływem ojca, rodziny, Rosji, wreszcie marynarskiego życia i obserwacji, jakich owo życie nie szczędziło Korzeniowskiemu.

   Autor stara się wyłapywać przeróżne elementy z życia Conrada, łączyć je z poglądami i życiem bohaterów jego książek. Ale nie są to bynajmniej bezpośrednie przełożenia, to poważna próba analizy wszystkich owych elementów i połączenia ich w pewną całość, która mogłaby określić sposób interpretowania rzeczywistości, wyznawanych poglądów, idei, czy ideologii przez samego Conrada. Jestem pewien, że w tym właśnie przypadku dość radykalne twierdzenia pana Komara mogły się spotkać i pewnie spotkają się z głosami przeciwnymi. Ale to dobrze, bo każda dyskusja prowadzona oczywiście na określonym poziomie, pomoże nam, czytelnikom otworzyć oczy na dotychczas niezauważone elementy w pisarstwie Korzeniowskiego.

   Takiego otwarcia dokonuje zresztą już samo „Piekło Conrada”. Autor bowiem postarał się o dokonanie interpretacji kilku najważniejszych dzieł Conrada, ujmując je całościowo lub też skupiając się na ich pewnych, wybranych elementach. I takie interpretacje zachęcają do ponownego sięgnięcia po książki Conrada, do  ponownego ich odczytania, do zauważenia rzeczy, spraw, sytuacji, problemów, które być może (albo na pewno) nam umknęły. I wcale nie musimy się zgadzać z panem Komarem, aczkolwiek w wielu kwestiach trudno odmówić mu „właściwego spojrzenia”, interpretacji, z którą łatwo się zgodzić.

   Ja jestem pod wielkim wrażeniem tej książki. Z jednej strony żałuję, że nie miałem okazji jej przeczytać, gdy byłem młodym człowiekiem. Bo zmusiłaby mnie do jeszcze większego nabywania wiedzy, do większej interdyscyplinarności, ale też wspomnianego już wyżej innego odczytania dzieł Conrada. Z drugiej zaś strony, może to i lepiej, że przeczytałem ją dopiero teraz. Bo dzięki temu mogłem przeczytać Conrada po swojemu, zrozumieć go po swojemu, przesiać go przez moją wrażliwość, moją niewielką wiedzę i marne doświadczenie. A teraz już z pewnym dystansem porównać owe interpretacje. Dowiedzieć się na ile moje odczytanie powieści różni się od odczytania pana Michała. I mogę to zrobić bez młodzieńczego nadmiernego zaangażowania, bez tej przypisanej młodzieńczości butności. Mogę spokojnie wczytać się w każde słowo, w każdą sugestię, w każde porównanie. Spokojnie zastanowić się nad nimi. A potem… ponownie sięgnąć po dzieła Conrada, ponownie zmierzyć się z piekłem, które opisał na kartach swoich powieści, zmierzyć się z jego piekłem. I piekłem tego świata, które – mimo upływu czasu – trwa niezmiennie w bardzo dobrej formie…

Ray

METRYCZKA:

Autor: Michał Komar

Tytuł: Piekło Conrada

Państwo: Polska

Tłumaczenie: –

Wydawnictwo: Czuły Barbarzyńca Press

Miejsce wydania: Warszawa

Rok wydania: 2017

Stron: 232