Adam PALMA meets Chopin (MTJ, 2019)

01. Polonez A-dur op. 40 nr 1
02. Preludium e-moll op. 28 nr 4
03. Walc a-moll op. posth.
04.Preludium c-moll op. 28 nr 20
05. Walc cis-moll op. 64 nr 2
06. Mazurek F-dur op. 68 nr 3
07. Życzenie op. 74 nr 1
08. Nokturn Es-dur op. 9 nr 2
09. Walc h-moll op. 69 nr 2
10. Ballada nr 2 F-dur op. 38 (fragment)

Skład:
Adam Palma – gitara
Leszek Możdżer – fortepian (9)

   O tej płycie nie powinno się mówić, ani pisać. Nie ma takiej potrzeby. Tę płytę trzeba włączyć, wcześniej wyłączają wszystko inne i innych (sic!). I słuchać. Tylko słuchać. To wystarczy. I dostarczy takich emocji, że wszystkie inne bodźce przestają docierać i mieć jakiekolwiek znaczenie.

   To płyta z bardzo piękną muzyką. Bo przecież niepięknej muzyki jej twórca nie tworzył. A ten twórca nazywał się Chopin i stworzył bardzo dużo znakomitej, pięknej muzyki na fortepian, bo wielkim kompozytorem i wirtuozem tego instrumentu był. O tym wiedzą wszyscy, a zapewne znaczna część naszych rodaków, ale też przedstawicieli innych nacji muzyki Chopina słucha, a może nawet nie wyobraża sobie życia bez tej muzyki.

   Wśród tych, którzy chopinowską nutę uwielbiają znajduje się Adam Palma, człowiek wieku średniego, ale talentu daleko wykraczającego poza średnią. Człowiek z Włocławka mieszkający i wykładający na uczelni w Wielkiej Brytanii. Człowiek przesiąknięty muzyką Chopina mieszkający poza granicami Polski, a więc jak Chopin, tęskniący za krajem ojczystym. I chociaż Adam w każdej chwili może do kraju wrócić, to jednak sprawy zawodowe na takie podróże wszak nie pozwalają, więc tęskni, a gdy słucha Chopina tęskni bardziej.

   Ale Adam nie tęskni, ale też gra. A muzykiem jest nieprzeciętnym, do tego skupiającym się na grze na instrumencie kojarzącym się raczej z ogniskiem, niż z muzyką, jakkolwiek to słowo rozumieć – poważną. Adam gra na gitarze akustycznej tak, jak pewnie nie grał na niej nikt, a jeśli nawet ktoś tak grał, to teraz Adam tez tak gra, a gra wyjątkowo. A za tę grę nawet był nagradzany i najwięksi mistrzowie z zachwytem się o nim i jego grze wypowiadają.

   I gdy tak Adam siedział na tym Zachodzie, gdzie ciężko mu zapewne, mimo blasków promienistych, i gdy tak słuchał muzyki „podlanej” nadwiślańską nutą, to wpadł na genialny w swej prostocie pomysł, by przetransponować utwory komponowane na fortepian na gitarę akustyczną. I wziął gitarę, i usiadł, i pomyślał, i zaczął grać, i pracował tak przez miesięcy wiele i stworzył dzieło doskonałe. Jak Wojski grą na rogu zaczarował zebranych w pewnym miejscu w pewnej księdze, tak Adam na gitarze gra tak te chopinowskie nutki, że łza sama w oku się kręci, ciarki po plecach chodzą, i słodko się robi na duszy i ciepło się na ciele robi, i nostalgicznie wielce, i tak jakoś dziwnie na sercu. I piękne to i wzruszające to i tak cudowne, że opisać się nie da.

   Wirtuoz gitary przerobił te kompozycje tak, że w żadnej mierze nie straciły nic ze swoich melodii, swojego nastroju wyjątkowego, ale też nie przetransponował ich nutka w nutkę, bo nie da się tak nie tylko z powodów technicznych, ale też i potrzeby takiej nie ma. A za to dodał coś od siebie, dodał trochę współczesności, połączył klasykę z lekkim jazzem (w jednym z utworów, tym najbardziej jazzowych wsparł go Leszek Możdżer) i zrobił dzieło tak cudne, że tylko słuchać.

  Nie pisać, nie mówić, słuchać. I się delektować, i przeżywać.

Ray