Łukasz DRAPAŁA & CHEVY – Potwory (2019, wydawnictwo własne)

01. Król (3:50)
02. Nienawidzę (4:02)
03. Lilith (4:42)
04. Świt (4:45)
05. Farbowane Lisy (4:30)
06. Moja mała (feat. Jan Gałach, Borys Sawaszkiewicz) (4:49)
07. Przyjdź po mnie (feat. Borys Sawaszkiewicz) (4:00)
08. Niedopowiedzenia (3:37)
09. Zielone (feat. Grzegorz Skawiński) (4:33)
10. Homini (3:51)
11. Contra (feat. Zbigniew Hołdys) (3:21)
12. Potwory (5:27)

Skład zespołu:

Łukasz „Luke” Drapała – wokal, gitary
Tomasz „T.J.” Jóźwiak – gitary
Paweł Rozmarynowski – bas, klawisze
Marcin „Martinez” Prążyński – perkusja, perkusjonalia
Marek Szul – gitary

   Debiutancki album projektu Łukasz Drapała & Chevy towarzyszy mi niemal codziennie od kilku miesięcy. To kolejna płyta, której słucham często i chętnie. I z tego też powodu mam problem z napisaniem o niej. Bo te kawałki bardzo głęboko wchodzą w człowieka, bo wtapiamy się w nie, bo utożsamiamy się z tekstami i w pewnym momencie zapominamy, że to produkt zewnętrzny, a nie projekcja naszego wnętrza…

   Słucham tej płyty od bardzo dawna. Pierwszy raz ta muzyka poruszyła mnie podczas odsłuchu albumu w Studiu U22, było to jeszcze przed oficjalną premierą krążka. Już wtedy zaskoczyło mnie, jak można skutecznie połączyć ostrość z melancholią, złość, ból i frustrację z (mimo wszystko) optymizmem, wielką deprechę z równie potężnym kopem w d…, rocka z popem, smutek z radością.

   Udało się chłopakom zrobić rzecz naprawdę wyjątkową. Bo muzycznie ta płyta zachwyca pod każdym względem. Bo świetne, niezwykle łatwo wpadające w ucho zawiera melodie, bo świetne są I niezwykle intrygujące partie wokalne, bo znakomita jest gitara, czasem niezwykle ostra, niczym w najmocniejszych heavy metalowych numerach, innym razem zaledwie delikatne muśnięcia strun powodują, że czujemy dreszcze na plecach. A to wszystko wsparte świetną i niepospolitą grą sekcji.

   Każdy pojedynczy utwór to potencjalny hicior. Hicior na każdą porę roku i dnia, każdy nadaje się do tak zwanej playlisty do radia i każdy znakomicie się sprawdzi na koncercie. Ale to nie są hiciorki na sekund parę, to nie byle jakie łupanki, o których za chwilę się zapomni. Bo każdy utwór to prawdziwa perełka kompozycyjno – aranżacyjna. Każdy kawałek łapie za serce już od pierwszego słuchania. Ale każde kolejne słuchanie pozwala odkrywać kolejne, niezmierzone wręcz pokłady wyjątkowej intencji twórczej muzyków.

   Takie peany mógłbym snuć jeszcze bardzo, bardzo długo. Ale wiem, co mówię, bo słucham tej płyty bardzo, bardzo długo. I za każdym razem mnie zachwyca. I za każdym razem zadziwia. A o to też w muzyce chodzi. A o to też w muzyce wcale nie jest łatwo. By się podobała i zachwycała, by cieszyła i nie nudziła się, tylko pobudzała. Pobudzała za każdym pojedynczym razem, gdy mamy z nią do czynienia. I by pozostawała w głowie!

   O Łukaszu Drapale napisano już wiele. Dał się poznać już bardzo dobrze. Wiadomo było zatem, czego można się spodziewać. A mimo wszystko uważam, że na tym krążku brzmi niby tak samo, a jednak inaczej. Jestem pewien, że powodem takiej właśnie, ściśle określonej, wyjątkowej interpretacji poszczególnych utworów jest fakt, że to sam Łukasz je tworzył. Współtworzył muzykę, a sam pisał teksty. A w tych tekstach pisał przecież w znacznym stopniu o własnych przeżyciach. Trudnych przeżyciach. I to słychać, oj, jak to bardzo dobrze słychać…

   Jak już wiele razy bywało, tak i w tym przypadku nie potrafię wybrać lepszych kawałków. Bo nie ma lepszych kawałków. Tak, jak nie ma kawałków gorszych. Wszystkie są równe. Wszystkie na najwyższym poziomie kompozytorsko – wykonawczym. I co najważniejsze, “Potwory” to płyta bardzo prawdziwa i szczera. I nie jest to wcale żadne nadużycie, ale szczera prawda. Płyta jest szczera i prawdziwa, bo stworzyli ją szczerzy ludzie i prawdziwi muzycy.

Ray

PS. O gościach nie pisałem. Celowo. Zachęcam do obejrzenia wywiadu z Łukaszem Drapałą na kanale ArtMundus TV. Tam dowiecie się wszystkiego ze szczegółami! – LINK