Ms. Obsession – Manekin (Polskie Radio, 2017)

Ms. Obsession – Manekin (Polskie Radio, 2017)

01. Nie ma mnie
02. Ze mną
03. Bramy snu
04. Tabu
05. Freedom
06. I Tried
07. Poszarpane serca
08. Help Me
09. You And I (bonus track)
10. Wyobraźnia (bonus track)

   Przyznaję, sam się rzuciłem na głęboką wodę. Bo o ile słucham bluesa, jazzu i rocka od lat, tak muzyki zwanej ogólnie elektroniczną, raczej unikałem. Oczywiście nie jest mi zupełnie nieznana, ale – jak wynika z powyższego wyznania – nigdy nie byłem jej wielkim fanem. Owszem, lubię posłuchać Depeche Mode, lubiłem też zagłębić się czasami w dźwięki wygenerowane przez duet Yazzoo. Kiedy dostałem propozycję posłuchania i zrecenzowania tego albumu, musiałem najpierw sprawdzić na YT, jaki rodzaj muzyki wykonuje Ms.Obsession, by przekonać się, czy w ogóle powinienem podjąć się słuchania i recenzowania tego krążka, to właśnie z dokonaniami tego drugiego zespołu skojarzyła mi się muzyka tej artystki. Kiedy jeszcze przeczytałem jeszcze, że autorka w swoich tekstach inspiruje się zarówno własnymi doświadczeniami, ale też sięga do prac Dalego, Magritte’a i Bułhakowa podjąłem wyzwanie. Postanowiłem posłuchać i wyrazić swoją opinię.  

   Poza wymienionym wyżej porównaniem do Yazoo, nie będę szukał na siłę porównań twórczości Ms. Obsession z innymi wykonawcami, bo nie mam w tym zakresie właściwej wiedzy. Ale zaprezentowana przez wokalistkę muzyka przypaść może do gustu zarówno tym, którzy szukają muzyki prostej i przyjemnej, bo kilka utworów dałoby się podpiąć pod tę kategorię („Tabu”), ale też może się spodobać tym, którzy potrzebują trochę bardziej wysublimowanych dźwięków. Muzyka zawarta na albumie jest stworzona „sztucznie”, ale jest tak zrobiona, że nawet taki miłośnik analogowych dźwięków, jak ja jest w stanie docenić tę produkcję. Mnie zachwyca jej… ubogość. Nie ma na krążku ściany dźwięków, nie ma nawału elektroniki, za to są momentami wręcz pojedyncze dźwięki. I ta „ubogość” jest według mnie wielkim skarbem tego albumu. Bo muzyka nie przytłacza, nie wali się nam na głowy, a tylko dopełnia wokalizy Ms. Obsession.

  Teraz muszę zatem wspomnieć o drugim wielkim plusie tego albumu. Właśnie o wokalu. Jak doczytałem w internecie, artystka wygrała konkurs „Wydaj płytę z Będzie głośno!”, organizowanym przez Radiową Czwórkę wraz z Agencją Muzyczną Polskiego Radia. Omawiany krążek jest efektem owego zwycięstwa. I naprawdę rozumiem, dlaczego wybrano właśnie tę artystkę. Bo ma głos. I panuje nad tym głosem, i robi z nim cuda niemożebne. I byłaby w stanie śpiewać jeszcze trudniejsze, jazzowe utwory. Słychać w tym głosie lata pracy, słychać, że był profesjonalnie kształtowany. Tych wokaliz z wielką przyjemnością mogliby posłuchać fani dobrych głosów i ciekawych, jazzujących wokaliz, o ile nie zniechęci ich elektroniczne tło.

   Wreszcie trzeci plus. To oczywiście teksty. Ms. Obsession nie nadużywa słów. Raczej je przesiewa i odsiewa. I to bardzo dobrze działa na przekaz zawartych w nich treści. Nawet jeśli czasami rymy wydają się zbyt proste, zbyt jednoznaczne, to w tym wypadku – i w połączeniu z odpowiednią, intrygującą ich interpretacją przez wokalistkę – nie przeszkadzają, nie rażą. A porusza w nich sprawy osobiste, społeczne i… rzeczywiście, bez nadmiernego zaangażowania da się w nich odnaleźć nawiązanie do twórczości wspomnianych w pierwszym akapicie twórców. Jak dla mnie, z racji zwięzłości, prostoty, pewnego odhumanizowania muzyki oraz mniej lub bardziej odrealnionej, a jednocześnie bardzo skondensowanej treści, najbardziej kojarzą mi się z pracami Magritte’a.

   Nie będę omawiał każdego utworu z osoba, bo płyta z racji doboru i ustawienia utworów tworzy zwartą całość. Z racji czasu trwania (zaledwie lekko ponad pół godziny) nie jest w stanie znużyć, daje akurat tyle, ile człowiek jest wstanie przyjąć z przyjemnością, skupić się i nacieszyć. Ale oczywiście wskażę utwory, które mnie najbardziej się podobają. Należy do nich otwieracz w postaci „Nie ma mnie”, delikatny (ach, te mewki…) „Bramy snu”, radiowy numer „Freedom”, lekko swingujący „Poszarpane serce” i chłodniejszy, industrialny wręcz numer  „You And I”.

   Zachęcam do spędzenia pół godziny z ciekawą wokalistką, z ciekawie zaaranżowaną i wykonaną muzyką, z intrygującymi tekstami. To muzyka, której z przyjemnością wysłuchają nawet osoby, które z muzyką elektroniczną nie mają na co dzień do czynienia. Jestem tego najlepszym przykładem.

Ray