SAME SUKI – Ach, mój Borze (Verge Sound, 2018)

01. Bido
02. Biczysko
03. Rzeka
04. Techno
05. No Name
06. Ach, mój borze
07. Rekompensata
08. Chodź tu do mnie
09. Jestem
10. Warszawianka
11. Łodiritkum

Skład:
Magdalena Wieczorek – wokal, kazoo, gitara
Helena Matuszewska – suka biłgorajska, kaszgar, głos z Puszczy
Marta Sołek – suka biłgorajska, lira grecka
Justyna Meliszek – wiolonczela, chórki
Patrycja Napierała – instrumenty perkusyjne

   Wszystko zaczęło się od informacji o nowej płycie zespołu i premierze teledysku do utworu „Biczysko”. Świetny obraz do kapitalnej muzyki i mocnego tekstu tak mnie urzekły, że musiałem poznać całą płytę nieznanego mi wcześniej zespołu. A teraz słucham tej płyty i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że jeśli nasze ludowe dziedzictwo, będzie poddawane obróbce przez utalentowanych ludzi to przez całe lata może być znakomitym źródłem inspiracji.

   Same Suki intrygują już samą nazwą. Już w tym wypadku zespół używa gry słów i lekko mruga do potencjalnych słuchaczy. I chociaż grupę tworzą same kobiety (ostatnio doszło do rozłamu w zespole), to nazwa wzięła się zapewne od instrumentu, który znalazł się w instrumentarium zespołu, a mianowicie suki biłgorajskiej.

   To kolejny zespół, który wykorzystuje tradycyjne instrumenty, by grać tradycyjną muzykę i wykorzystać tradycyjne teksty, ale robi to wszystko po swojemu, uwspółcześnia, przearanżowuje, nadając tym melodiom nowego charakteru, a jednocześnie zachowując określone melodie, rytmikę, określoną specyfikę. I dlatego słucha się tych utworów z wielką radością. A panie potrafią robić naprawdę wyjątkowe numery.

   Album zaczyna się od zaśpiewanego a capella utworu „Bido”. Muzyka i słowa tradycyjne, wykonanie też prawie klasyczne. Wprowadzenie do płyty – znakomite. Później pojawia się numer, który mnie tak zaintrygował. To „Biczysko”, z tradycyjnym tekstem i muzyką grupy z oszczędną, świetną aranżacją. Równie delikatnie zaczyna się kolejny utwór, już własny, zatytułowany „Rzeka”, który w pewnym momencie przeradza się wręcz w rockowy numer (oczywiście żadnych ostrych instrumentów nie ma!). Już te kawałki wystarczą, by płyta zaintrygowała i zauroczyła. A panie „szaleją” dalej. W „Techno” tradycyjną melodię przerabiają na… techno, w tytułowym „Ach, mój borze” rapują, w „Jestem” sięgają po reggae, a w „Łodiritkum” po bluesa. Ale jak to jest zrobione. Po prostu rewelacja. Wymieniłem te utwory, w których grupa sięgnęła po inne style muzyczne, ale i w tych bardziej tradycyjnych też jest ciekawe. Świetny, nastrojowy (z ostrzejszą końcówką) jest „No Name”, świetna jest rozbujana „Rekompensata”, „Chodź tu do mnie” to kołysanka, a „Warszawianka” to kapitalna folkowa piosenka.

   Warto, wręcz należy wsłuchać się w dobre teksty, dotykające różnych życiowych problemów, od związków międzypłciowych po bezmyślną wycinkę drzew. Są tu teksty poważne, są teksty poetyckie i teksty z lekkim przymrużeniem oka (świetna „Rekompensata”).

   Dla mnie ten zespół to jedno z większych odkryć ostatnich miesięcy.

Ray