THESIS – Kres (wydanie własne, 2018)

THESIS – Kres (wyd. własne, 2018)

01. Zwęglone skrzydła
02. Godziny
03. 7 pięter
04. Wstyd
05. Aż zabraknie słów
06. Szum
07. Kres

Skład:
Kacper Gugała – wokal
Jerzy Rajkow-Krzywicki – gitara
Jan Rajkow-Krzywicki – gitara
Jan Kaliszewski – bas
Paweł Stanikowski – perkusja
gościnnie:
Arkadiusz Denkiewicz – trąbka (w utworze nr 7)

   Historia polskiej muzyki udowadnia, że zespołów na światowym poziomie zawsze u nas było dużo. I ten poziom na szczęście wciąż się utrzymuje. A już na pewno w gatunku zwanym prog rockiem. Od zawsze mieliśmy znakomitych reprezentantów tego gatunku i bez żadnej przesady można powiedzieć, że wciąż mamy. Oczywiście i ta szuflada szeroka i głęboka jest, i mieszczą się w niej różne zespoły, które w swoich poszukiwaniach oryginalności wędrują w najprzeróżniejszych kierunkach, co skutki przynosi bardzo różne, ale ma to też ten plus, że gatunek ten, mimo pewnych – jak czasami widać – ograniczeń, gatunkowych ram, ma się bardzo dobrze, przynosząc słuchaczom cała masę dobrej, niepowtarzalnej, intrygującej, klimatycznej muzyki.

   Powyższe spostrzeżenia dotyczą również zespołu, którego płytę mam okazję od paru dni słuchać. To grupa THESIS, która działa od 2007 roku, ma w swoim dorobku album „Channel 1” (2009) i „Z dnia na dzień gorsze” (2014), a teraz właśnie postanowiła ucieszyć uszy słuchaczy kolejnym albumem. „Kres” to tylko siedem utworów, ale znakomicie nadających się do słuchania w taką szaro-burą aurę, jaką mamy za oknem. Muzycznie to klasyczny prog rock, w którym najważniejszy jest specyficzny klimat. Ten klimat tworzony jest dzięki specyficznym kompozycjom, dzięki urokliwym tematom muzycznych, ale wzbogacany poprzez ciekawe gitarowe zagrywki. Wiele razy już pisałem, że w pewnych sytuacjach prostota działań, prostota aranżacji powoduje, że muzyka brzmi inaczej, oddziałuje inaczej. I chociaż zespoły prog rockowe lubią czasem poszaleć, to ta sytuacja w przypadku Thesis nie ma miejsca. Zespół stawia na delikatność i prostotę, tutaj każdy akord gitary, basu, czy perkusji jest oszczędnie dozowany, głęboko przemyślany i podany tylko wtedy i w takiej ilości, by kompozycja trwała, by tworzyła ową specyficzna aurę, by żaden dodatkowy zbędny dźwięk – ozdobnik nie popsuł klimatu. A klimat to specyficzny, raczej chłodny, momentami wręcz zimny, niby delikatny, ale z kilkoma mocnymi wejściami, z charczącymi gitarami. Tworzone przez instrumentalistów dźwięki stanowią piękne tło dla smutnych, poważnych, tragicznych wydarzeń opisanych w tekstach i w przejmujący sposób zaśpiewanych przez posiadacza pięknego, lekko matowego, znakomitego dla tego rodzaju muzyki głosu Kacpra Gugały.

   Wspomniałem o tym już wyżej, teraz przypomnę, „Kres” to album na teraz, na dziś i jutro, to album to słuchania w ciszy, w stanie pełnego skupienia. To album z przejmującą muzyką i równie przejmującymi tekstami. To album, którego okładkę i książeczkę zdobią ptaki. Skrzydlaci przyjaciele, którzy albo zostają u nas i zmagają się z zimą, albo odlatują. I zostajemy sami, i za oknem zamiast szczebiotu pozostaje pustka…

Ray