Bóg mordu – reż. Małgorzata Bogajewska

„Bóg mordu” to współczesny dramat francuskiej dramatopisarki Yasminy Rezy. Obecnie w Warszawie można zobaczyć ten spektakl w Teatr 6 piętro. Tak wyszło, że skorzystałam z tej okazji i oto moje spostrzeżenia.

Historia wydaje się prosta. Dwie małżeńskie pary spotkają się, aby w kulturalny sposób omówić i rozwiązać sprawę konfliktu i bójki do jakiej doszło między ich dziećmi. Proza życia… Wszytko byłoby ładnie i pięknie, gdyby do akcji nie wkroczył tytułowy „bóg mordu”. Co to takiego? To żadna z postaci tego spektaklu… To jedynie ogromne EGO każdego. Ego, które potrafi wyzwolić z człowieka „prawdziwą bestię”. Sceny z tego spektaklu bezpardonowo obnażają wady, agresję, butę, przekonanie o własnej nieomylności każdego z nas, niestety. Jako widz, masz do tego dystans. Śmiejesz się z nich. Patrzysz z boku. Widzisz, jacy są żałośni. Ale tak naprawdę, ile razy to Ty byłeś bohaterem takiego spektaklu? Jako widz dostrzegasz, że oni wszyscy mają rację (swoją rację). A jeśli wszyscy mają rację to nikt jej nie ma…

Scenografia to designerskie wnętrze, pięknie zmieniane za pomocą skomplikowanego oświetlenia. Podkład muzyczny… bardzo ciekawy, pasuje do tego wnętrza. Aktorzy znani i bardzo doświadczeni, fizjonomią i charakterem zmyślnie dobrani do granych postaci. Niektóre sceny dość obsceniczne, ale myślę, że to niezbędny zabieg.

Prawdę mówiąc, nie przepadam, za nowoczesnym dramatem. Wole klasykę. Idąc na spektakl miałam jakieś takie dziwne uczucie, że wezmę udział w czymś bardzo komercyjnym. Żadnych fajerwerków się nie spodziewałam. I fajerwerków nie było! Jednak ta sztuka okazała się mieć długi lont, który w końcu odpalił refleksję: „Człowieku, nikt nie jest lepszy od Ciebie, ale i Ty nie jesteś lepszy od nikogo”. Ach ten nasz „bóg mordu”… straszny głuptas z niego.

YSF

METRYCZKA:

tekst: Yasmina Reza