Czechosłowacki sierpień 1968 r. – wykład i wystawa w Instytucie Słowackim

   W tym roku obchodzona jest 50. rocznica inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Dokładnie w nocy z 20/21 sierpnia 1968 r. wojska pięciu państw: ZSRR, Bułgarii, Węgier, NRD i Polski przekroczyły granice państwa czechosłowackiego , skutecznie przeciwdziałając reformowaniu komunizmu, którego niepokojące dla twardogłowych objawy pojawiły się wraz z objęciem przywództwa KPCZ przez Alexandra Dubčeka. Zamiast „socjalizmu z ludzką twarzą” po inwazji rozpoczął się tak zwany „proces normalizacji”, czyli próba powrotu wręcz do stalinowskiej wersji komunizmu.

   Inwazja udowodniła, że jakiekolwiek próby reformowania komunizmu nie mają szans, że nawet ci, którzy przez pewien czas uznawani byli za reformatorów (jak. Władysław Gomułka), tak naprawdę nie zamierzają zmieniać absolutnie nic, a tylko wiernie stać u boku ZSRR.

   M.in. o powodach, przebiegu, reakcjach społeczeństwa czechosłowackiego i światowej opinii publicznej opowiedział wczoraj w Instytucie Słowackim w Warszawie dr Grzegorz Gąsior z Uniwersytetu Warszawskiego.

   Przypomniał o próbie reform i „silnej potrzebie” ich zatrzymania przez przywódców ZSRR, ale też niektórych działach KPCZ, którzy oficjalnie „zaprosili” radzieckie wojsko, aby powstrzymało zapędy reformatorów. Wspomniał o władzach Czechosłowacji, które zakazały przeciwstawiania się wojskom, aby uchronić społeczeństwo przed niepotrzebnym rozlewem krwi. Nie zabrakło też informacji, dotyczących reakcji wojska, które jechało walczyć z „powstańcami”, a nie napotkało oporu.

   Mimo braku bezpośrednich walk, w wyniku inwazji śmierć poniosło ponad sto osób, kilkaset osób odniosło obrażenia. Znany jest niechlubny przypadek zabójstwa dwóch osób przez polskiego, pijanego żołnierza.

   Najgorszym (poza oczywiście wszystkimi wypadkami śmiertelnymi) efektem interwencji był powrót do komunizmu sprzed reform, w tym zwiększenie cenzury i bardzo liczna emigracja. Dr Gąsior przypomniał też, że Zachód właściwie w żaden sposób nie zareagował na interwencję, potępiły ją za to m.in. rządy Chin i Rumunii. A oczy Polaków na to wydarzenie próbował otworzyć m.in. Ryszard Siwiec, dokonują samospalenia na Stadionie Dziesięciolecia.

   Wykładowi towarzyszyły zdjęcia zrobione w tamtym czasie przez kilku czechosłowackich fotografów. Zgromadzeni w IS mogli zatem zobaczyć wyświetlane na ekranie zdjęcia z Pragi (multimedialna wystawa „Przełomowe daty w historii Czech – 1968”, przygotowana przez Czeskie Centrum oraz wystawę zdjęć Ladislava Bielika, zatytułowaną „Historia pewnej fotografii…”. Chociaż fotograf zrobił wiele zdjęć dokumentujących inwazję (negatywy odnalezione zostały dopiero dwadzieścia lat po ich zrobieniu), to jednak ciekawa jest historia jednego z nich, które stało się najsłynniejszym zdjęciem z inwazji (na plakacie po lewej stronie), albowiem w jakiś sposób dostało się do Niemiec i uznane zostało za jedną z niemieckich agencji jako jej własność. Wiele lat trwało udowadnianie, kto był autorem tego zdjęcia, a zatem, komu należą się tantiemy za jego wykorzystywanie. Szkoda tylko, że sam autor już nie żył, albowiem zginął podczas robienia zdjęć w czasie wyścigu samochodowego.

   Zorganizowaną wspólnie przez Instytut Słowacki i Czeskie Centrum zakończyła degustacja wina oraz wódki, która nazywa się… „Czechoslovakia”.

Ray