Gordon Parks – Aparat to moja broń

   Wystawa w Zachęcie przyciąga już samym plakatem. Czarna kobieta, trzymająca w rękach szczotkę i mopa, stoi na tle amerykańskiej flagi. Ten fotograficzny obraz jest zatytułowany „Amerykański gotyk” i od razu widać, że lekko nie będzie, że autor takiego zdjęcia musiał być bardzo mocno zaangażowany w problemy społeczne USA. I rzeczywiście był, czego najlepszym, niezwykle bolesnym, bardzo przekonującym dowodem jest ta właśnie wystawa.

   Twórca tych fotografii – Gordon Parks, urodził się w 1912 roku, zmarł w 2006, miał zatem możliwość przyjrzenia się wydarzeniom niemal z całego XX wieku. Mógł zatrzymywać w kadrze obiekty i wydarzenia, które zmieniały się, wpływały na siebie, odchodziły w przeszłość. Ale nie tylko je obserwował, ale poprzez swoją obecność, poprzez swoją pracą uczestniczył w tych wydarzeniach, dzięki czemu dawał wyraz swojemu zaangażowaniu, swojej wrażliwości na niedolę innych, ale też zachował tych ludzi, te miejsca i okoliczności dla nas, dla następnych pokoleń. I jestem pewien, że tak w czasach, gdy powstawały, tak i dzisiaj te zdjęcia poruszają oglądających je w równym stopniu.

   Wystawa została podzielona przez kurator Joannę Kinowską na pewne, ściśle określone działy (są one odwzorowaniem podziałów dokonanych przez samego Parksa), które jednak łączą się ze sobą, tworząc jedno wielkie dzieło, albowiem ich główna tematyka (poza fotografiami związanymi z modą) dotyczy czarnych, ich życia, problemów, marzeń oraz segregacji rasowej. Sam tytuł wystawy „Aparat to moja broń” już w pełni ukazuje, że autor zdjęć nie tylko katalogował ludzkie życie w murzyńskich gettach, ale przede wszystkim nie zgadzał się na dzielenie ludzi na lepszych i gorszych na podstawie koloru skóry. Dlatego, poza społeczno – obyczajowymi fotografiami, na których można zobaczyć pracujących i wypoczywających (w zazwyczaj mało przyjemnych warunkach) czarnych obywateli Ameryki, niezwykle sugestywne są zdjęcia biednych, chorych i wykluczonych, zdjęcia licznych, zwalczających się gangów. Autor pokazuje zatem tych walczących między sobą na ulicach, ale i tych (Malcom X), którzy w imieniu innych walczą o poprawę położenia czarnych, wreszcie tych, którzy walczą z rzeczywistością, by przetrwać kolejny dzień. Dlatego te fotografie tak mocno oddziałują na oglądającego, wywołują bunt, wręcz bolą.

   Ale Parks pokazuje nie tylko biedę i zło, bo uwypukla też to, co było inne, dobre, wyjątkowe. Na licznych zdjęciach widać też ludzi, którzy mimo trudów i niedostatku są na swój sposób spokojni i na swój sposób szczęśliwi. Są też ci, którym dzięki pracy i talentowi udało się wyjść z zaklętego kręgu segregacji i zdobyć światowe uznanie (seria dotycząca Muhammada Alego). Wreszcie oddzielną kategorię zdjęć stanowią fotografie modelek i znanych postaci mody (i sztuki, jak Marilyn Monroe, czy Ingrid Bergman). I w tym wypadku również da się zauważyć przenikliwe oko i sprawną rękę artysty. To zdjęcia, które można obserwować godzinami, wyłapywać zarówno poszczególne szczegóły, jak i cieszyć oko całościowymi kompozycjami. Dla mnie kwintesencją takiego wyjątkowego piękna jest niesamowite, magiczne wręcz zdjęcie Earthy Kitt (z koncertu w 1952 roku). Ale wszystkie inne poruszają z równą mocą.

Ray

Relacja z wystawy ukazała się na stronie Agencji Metal Mundus w dniu 04.05.2017