Janusz Krauze – Wystawa rzeźby

   Z różnych powodów, przez ostatnie blisko półtora roku właściwie nie bywałem w galeriach i muzeach. Wstyd mi wielce, ale po prostu nie dawałem rady czasowo. Oczywiście nie było tak, że nie byłem w ogóle, nie, aż tak źle nie było, natomiast nie byłem tak często, jak bym chciał. Po bardzo długim okresie absencji odwiedziłem ostatnio DAP, czyli Dom Artysty Plastyka, mającego swoją siedzibę na ulicy Mazowieckiej. W budynku mieszczą się różne galerie, w nich różne wystawy. Zacznę od pierwszej, mieszczącej się w galerii DAP1, ponieważ wywołała na mnie największe wrażenie. Nie ukrywam, zwyczajnie mnie urzekła!

   Bo to niezwykle ciekawa wystawa rzeźb, których twórcą był pan Janusz Krauze. Artysta urodzony w 1936 roku w Poznaniu, który jednak swoje życie związał z Gorlicami, w których żył i pracował do śmierci w 2016 roku. Na sposób pracy, na sposób widzenia rzeźby niewątpliwy wpływ musiały mieć szkoły, do których chodził. A trzeba przyznać, że w tym wypadku miał po prostu szczęście, bowiem w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Zakopanem uczyli go: Antoni Kenar, Władysław Hasior i Tadeusz Brzozowski. Z kolei w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych miał możliwość pracować w pracowni Mariana Wnuka. Każdy z tych artystów był inny, jedyny i wyjątkowy, w swoich pracach łączyli minimalizm z monumentalizmem, rzeczywistość z nad- i nierzeczywistością. I takie też są rzeźby pana Krauze. Łączy w nich historię i współczesność, opis rzeczywistości z wyobrażeniem sił nierzeczywistych (anioły, w tym niesamowity „Kaleki Anioł”), wykorzystuje elementy ludowych figurek (co uwidacznia się najmocniej na przykładzie „grajków”), dodając im klasy, przenosząc na zupełnie inny poziom. Bo artysta tworzy w swoim, wyjątkowym, niepowtarzalnym stylu. I chociaż w kilku przypadkach pozwoliłbym kilku rzeźbom na to, by pozostały „sobą”, to jednak i te malowane są intrygujące.

   Wspomniałem o grajkach i aniołach, ale w zdecydowanej większości tematem twórczej działalności artysty są figury kobiet, smukłych, długich, zwiewnych, delikatnych, kobiet niby z tego, a nie z tego świata, tajemniczych. Kobiet zniewalających swoją gibkością, sprężystością, żywotnością, cielesnością, a jednocześnie tak niecielesnych i ulotnych Chociaż w kilku przypadkach autor próbuje nam sugerować, wizję jakich postaci chce nam pokazać (jak pisze w opisie do wystawy córka artysty, pani Katarzyna Krauze-Pietrzak „w wielu pracach w pochyleniu długiej szyi, w linii oczu, ramion, widać naszą mamę…”), bowiem tytułuje je (np. Kleopatra), to jednak tytuł stanowi tylko punkt wyjścia do naszych własnych wyobrażeń.

   Wyjątkowo udało mi się napisać przed zakończeniem wystawy, bowiem potrwa jeszcze do 14.06.2019, zatem zachęcam do jej obejrzenia

Ray