Chudoba na Rakowcu!

   Od problemów zdrowotnych, jakie mi się przytrafiły w 2010 roku, prawie całkiem przestałem chodzić na koncerty. I to nie tylko te metalowe, ale w ogóle. Ponieważ mój organizm źle znosił głośniejszą muzykę oraz – zwłaszcza migające – światła, musiałem przestawić sobie dotychczasowe życie, w tym pozbyć się wszelkich planów koncertowych. Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie bywam na koncertach, bo w ciągu tych czterech już lat kilka razy zdarzyło mi się być na festiwalu Keep It True, na koncercie Bobby’ego McFerrina, Renaty Przemyk, obejrzeć grające w naszym ursuskim parku zespoły Kobranocka, Lao Che, Hey i inne. Ale to naprawdę niewiele w stosunku do ilości koncertów (oczywiście głównie metalowych), na jakich miałem okazję być przed 2010 rokiem. Przez te liczne lata nie byłem jednak na żadnym koncercie zespołu folkowego. Już nie pamiętam za dobrze, ale chyba ostatni taki występ zaliczyłem przed kilkunastoma laty w warszawskiej Politechnice, gdzie śpiewał zespół Werchowyna. Dlatego, jak mnie szanowny pan radiowiec Adam zachęcił do pójścia na koncert zespołu Chudoba w Domu Kultury Rakowiec, wspólnie z Malu udaliśmy się tam, aby posłuchać tego fantastycznego zespołu.

   Przez ostatnie lata nie śledziłem aktywności grup folkowych. Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy „wspomagałem” lekko działalność firmy Folk Time, kiedy współpracowałem z firmą SDM miałem możliwość zapoznania się z twórczością wielu folkowych zespołów, jak Open Folk, Carrantuohill, Orkiestry Na Zdrowie, czy właśnie wspomnianej Chudoby. Pamiętam, że brałem czynny udział w kopiowaniu kasety tego zespołu, zatytułowanej „Graj, muzyka”, której wydawcą był właśnie Folk Time. Muszę się kiedyś zmobilizować i poszukać w domu, a nóż przeżyła przeprowadzkę…

   Zespół powstał we Wrocławiu w 1993 roku, zatem ma już na karku dwadzieścia lat działalności. Jak wskazuje już sama nazwa, w kręgu zainteresowań członków zespołu była głównie polska muzyka ludowa, ale muzycy sięgali i wciąż sięgają też po folklor innych narodów słowiańskich. Chociaż nie tylko, bo wszak w repertuarze mają też np. sporo piosenek cygańskich. Cechą charakterystyczną nagrań zespołu było tylko delikatne wygładzanie, dostosowywanie tradycyjnych melodii do uszu współczesnych słuchaczy. Dzięki temu ta muzyka nie traci nic ze swego źródła, a jednocześnie jest bardzo przystępna dla współczesnego słuchacza. Podobała mi się też zawsze perfekcyjnie opanowana umiejętność śpiewania na głosy.

   A jak wypadł dzisiejszy koncert? Oczywiście koncertowo! Nikt, kto nie słuchał Chudoby na żywo, nie uwierzy, ile siły, mocy, energii jest w samej muzyce i jej interpretacji przez Chudobę. Wiele rockowych zespołów mogłoby się uczyć, jak grać, jak nawiązać kontakt z publicznością. Grane przez zespół utwory, pochodzące – jak wspomniałem – z wielu stron środkowo-wschodniej Europy mają wszystko, co dobra muzyka zawierać powinna, wpadające w ucho melodie, czasem poważne, czasem lekko lubieżne teksty i przepotężny ładunek emocji. Zagadałem się, wyszedłem i zapomniałem poprosić zespół o przekazanie mi chociaż kilku tytułów. Zagrali utwory polskie, ukraińskie, rosyjskie, rumuńskie, mołdawskie, cygańskie, a nawet czeską (i to Nohavicy! – „Amerika”), zagrali utwory szybkie i wolne (w tym moją ulubioną „Chudobną mnie mama miała”. Żeby było śmieszniej w trakcie słuchania zaczęliśmy z Malu podśpiewywać, chociaż ostatni raz słuchaliśmy tego kawałka dobre piętnaście lat temu!), po prostu muzykę do przysłowiowego tańca i różańca. Usłyszeliśmy na pewno jeszcze takie utwory, jak „Komaryk”, „Stoi Lipka”, „Rośnie bylicka”, „Żulik”, „Iskiereczka ognia” i wiele, wiele innych. I wszystko perfekcyjnie, i wszystko na wielkim luzie, po prostu z klasą.

   Ponieważ koncert odbył się w ramach Sceny Etnoinspiracje, dzięki temu po koncercie mogliśmy uczestniczyć w krótkiej rozmowie z zespołem, prowadzonej przez Adama Dobrzyńskiego z RDC. Zespół przypomniał swoje początki, poinformował o tym, skąd czerpie muzykę i przygodach na trasach koncertowych. Miło się słucha i ogląda ludzi, którym się chciało przed laty i wciąż chce grać, którzy kiedyś zarażeni od innych, teraz sami zarażają kolejne pokolenia miłością do muzyki, w tym przede wszystkim do muzyki czerpiącej z dziedzictwa słowiańskich narodów. Podziwiam i dziękuję!

Ray

Relacja ukazała się w dniu 01.05.2020 (pierwotnie w dniu 11.04.2014)

Chudoba – Dom Kultury Rakowiec/ Warszawa, 09.04.2014