Lorien i Everguest w OKO

   Po dość długiej nieobecności w salach koncertowych Ośrodka Kultury Ochoty, w sobotni wieczór (21.04.2018) udałem się na ulicę Radomską, by obejrzeć koncerty dwóch polskich zespołów, które trafiły na scenę OKO w ramach projektu „Premiera w OKO”.

   Chociaż nazwa tylko jednej z nich była mi znana, to obie kapele nie były bynajmniej debiutantami, albowiem istnieją na polskim rynku muzyczny już dość długo (aczkolwiek z przerwami) i mają no koncie wydane albumy. Tym razem było też dość ostro, albowiem obydwa zespoły grają rocka. Ale po kolei…

SONY DSC

   Jako pierwszy na scenie zaprezentował się zespół EVERGUEST. Grupa powstał w 2013 roku w Warszawie, a zadebiutowała trzy lata później albumem „Demony”. Z rozmowy, jaką przeprowadził po koncercie moderator imprezy Adam Dobrzyński z wokalistką grupy Anną Gomułkiewicz wszystko wskazuje na to, że niedługo powinniśmy spodziewać się nowego albumu zespołu, nad którym trwają obecnie prace. Zespół nie omieszkał zagrać zgromadzonej w Sali OKO publiczności kilka nowych utworów, ale – co oczywiste –  setlistę koncertu oparł głównie na kawałkach pochodzących ze wspomnianego debiutanckiego albumu.

   Muzykę grupy najprościej można określić jako hard and heavy. Kompozycje oparte są na mocnych riffach wspartych bogatymi partiami basu i mocną perkusją. Zespół stara się nie zamykać w jednej z wymienionych stylistyk, dlatego gra zarówno ciężkie hard rockowe numery, jak i zalatujące wręcz maidenowymi klimatami szybkie kawałki. Dopełnieniem ciekawej muzyki są partie wokalne Ani. A trzeba przyznać, że skalę ma sporą, możliwości ogromne. Potrafi być ostra i łagodna, podrapać i przytulić. Dlatego blisko godzina spędzona z zespołem minęła błyskawicznie. Jedynym z mojego punktu widzenia elementem, do którego muszę się przyczepić jest nadmierna statyczność zespołu. Tak mocną, zdecydowaną, metalizująca muzykę przydałoby się (powiedziałbym, że jest to wręcz konieczne) wzbogacić energiczniejszym ruchem scenicznym.

SONY DSC

   Tego ruchu nie zabrakło za to gwieździe sobotniego wieczoru, czyli zespołowi LORIEN. Zespół należał swego czasu do dość znanych i znaczących zespołów kręgu gotyckiego rocka, jednak po zawieszeniu działalności w 2005 roku, musi ponownie powalczyć o fanów. A ma czym powalczyć, bo muzyka zespołu zdecydowanie wybiega poza standardy gotyckiego rocka (według mnie, tej odmiany muzyki jest w muzyce grupy akurat najmniej), łącząc raczej rocka, z prog rockiem i folkiem. Przy czym te folkowe skojarzenia nie tyle dotyczą kompozycji (aczkolwiek oczywiście da się je i tutaj znaleźć), ile wykorzystania w muzyce grupy skrzypiec i liry korbowej. Te dwa instrumenty, obsługiwane zresztą przez jednego muzyka, powodują, że rockowa muzyka Lorien nabiera zupełnie innego charakteru.

   Oczywiście oczy publiczności skupione są przede wszystkim na niezwykle charyzmatycznej wokalistce. Inga Habiba czaruje zarówno głosem, jak i wyglądem, zamieniając koncert w rodzaj parateatralnego spektaklu. Bo wokalistka nie tylko śpiewa i rozmawia z publicznością, ale oddaje się tajemniczym, mistycznym wręcz tańcom, czarując w ten sposób publiczność, powodując, że zapad w rodzaj specyficznego transu. I trwa w nim, aż zespół zakończy koncert.

   Inga niepodzielnie zawładnęła sceną, ale schowani w lekkim cieniu muzycy tworzyli niezbędne muzyczne tło do jej linii wokalnych. A robili to z wielka klasą, momentami niezwykle trudne, zawiłe pod względem technicznym fragmenty pokonywali z mistrzowską precyzją, udowadniając w każdym utworze, że żadne przeszkody nie stanowią dla nich problemu, że są w stanie grać skomplikowaną muzykę, nie pozbawiając jej jednocześnie melodii, atmosfery, piękna.

   Piękny to był wieczór. Mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze kiedyś spotkać się z tymi zespołami.

Ray