Time To Express i Curcuma w OKO

   Byłem święcie przekonany, że nie widziałem się z Adamem około roku (okazało się, że znacznie dłużej…). On ma swoje zajęcia radiowo – konferansjerskie, ja też pracuję na kilka „etatów”, więc ciężko nam było się spotkać. Ale ponieważ wpadła mi w oko informacja, że 13.01.2018 w sali widowiskowej Ośrodka Kultury Ochoty odbędzie się koncert prowadzony właśnie przez Adama Dobrzyńskiego, napisałem do niego, wprosiłem się wręcz na ten koncert, żeby pogadać z Adamem, a jednocześnie nacieszyć uszy dobrą, rockową muzyką.

   Okazało się, że OKO organizuje od dłuższego już czasu koncerty w ramach różnych cykli. Jednym z nich jest znany mi już cykl „Energia Źródeł – Folkowe Oko”,  ale o drugim, nazwanym „Premiera w OKO” jeszcze nie słyszałem. I właśnie na koncert z tego drugiego cyklu trafiłem do sali widowiskowej OKO, mieszczącej się przy ulicy Radomskiej. Na Grójecką – owszem – chadzałem, na Radomskiej byłem pierwszy raz. I zaskoczyło mnie – jak już jakimś cudem do niej trafiłem – jak świetna jest to sala, odpowiednio wyposażona i z dobra akustyką. Aż się prosi, by odbywało się w niej więcej koncertów.

   Na pierwszy ogień w sobotni wieczór poszedł zespół CURCUMA. Panowie przyjechali aż ze Szczecina. Chociaż początki Curcumy sięgają 2007 roku, swój obecny swój kształt zespół zyskał wraz z dołączeniem do składu obecnego wokalisty w 2011 roku. Grupa wydała do tej pory cztery mini albumy, zatytułowane: „Nikt” (2012), „Gwóźdź” (2013), „Służby porządkowe” (2016), „Ziemia niczyja” (2017). Warto tu podkreślić, że zespół sporo koncertuje (w tym miał okazję zagrać na Woodstock), w sieci można znaleźć kilka  teledysków, a wszystko to świadczy, że nie mieliśmy do czynienia z nowicjusze, ale z zaprawioną w bojach kapelą.

   Warszawski koncert grupy rozpoczął się od… awarii sprzętu. Nie do końca wiem, co się stało, w każdym razie już po zapowiedzi koncertu przez Adama, po wejściu zespołu na scenę, coś siadło. Takie numery się zdarzają, profesjonalne zespoły są do tego przyzwyczajone. A Curcuma – jak już wspomniałem wyżej – to zespół profesjonalny. Panowie pożartowali, zeszli ze sceny, by po kilkudziesięciu minutach znów się na niej znaleźć i rozłożyć nas na łopatki świetną rockową muzyką, w której wyczuwalne są fascynacje członków grupy muzyką grunge’ową. Oparte na ciekawych, niebanalnych riffach gitary założyciela i głównego kompozytora grupy Degóra, wsparte świetnie brzmiącym tego dnia basem oraz momentami pięknie „progującą” perkusją, zespół wypadł znakomicie, zarówno pod względem „wyglądu scenicznego”, jak i prezentowania samej muzyki.

   Szurbo szybko nawiązał kontakt z publicznością, a poza tym pokazał, że śpiewać potrafi znakomicie. Pojawiające się wciąż problemy z mikrofonem od czasu do czasu wyciszały jego głos w pierwszej części koncertu, ale potem, zwłaszcza w końcowych numerach pokazał prawdziwą klasę. Jego głoś brzmiał solidnie i mocno, a dobra dykcja pozwalała na rozumienie tekstów. Bo i one zasługują na uwagę. Są świetnie napisane, przemyślane, dopracowane. I to zarówno te, dotyczące kontaktów międzyludzkich, ze szczególnym uwzględnieniem osobników dwojga płci, ale też poruszające inne tematy. Ciekawie zabrzmiał „klimatyczny” poruszający muzycznie i tekstowo numr „Służby porządkowe”, „prawie autobiograficzny” (z elementami rapu) numer „Gwóźdź”, poświęcony „pewnej rozgłośni”, świetnie napisany i wykonany „Radio Ta-Ta”. Wreszcie kończący cały koncert utwór „Było”, kolejna „autobiografia”, która powoduje wręcz ciarki na plecach.

   Zespół ma wielki potencjał, każdy kawałek ma w sobie całą masę intrygujących zagrywek, pojawiają się liczne zmiany tempa, w jednym utworze zespół potrafi w znakomity sposób zmienić charakter, styl wykonywanej muzyki. Aranżacje to po prostu prawdziwe mistrzostwo. Szkoda, że z grupą wkrótce pożegna się jej basista  Marówa, bo zespół po wcześniejszych roszadach w składzie, wydaje się być już bardzo zgraną grupą ludzi, dobrze się dogadujących, tworzących jeden znakomicie działający organizm.

   Drugim, również szczecińskim zespołem, jest grający indie rock TIME TO EXPRESS. Styl grupy określa się też mianem rocka alternatywnego, ale wydaje mi się, że określenie „indie” zdecydowanie bardziej w tym wypadku pasuje. Muzyka grupy może (i powinna) podobać się właściwie każdemu. Bo polubią ją miłośnicy delikatnych dźwięków, fani dobrych melodii, melomani zakochani  w „progowych zagrywkach”, wreszcie fani rocka, zwłaszcza tego z elementami grunge’u. Bo jest w tej muzyce to wszystko, a pewnie jeszcze więcej. Bo jest w niej zaduma i melancholia, bo jest w niej siła i rockowa moc.

   Trio muzyków (dwie gitary i perkusja) wsparte samplami dało znakomity, poruszający, zapadający w pamięć koncert. Lista utworów oparta była na ostatniej płycie grupy – „Left, Ride, Middle side”, z której – jak mnie poinformował wokalista – pominięto zaledwie trzy utwory. Ale to, co grupa zaprezentowała absolutnie mi wystarczyło, by polubić zespół, by nabrać ochoty na zapoznanie się z wcześniejszymi nagraniami zespołu.

   A nagranych płyt zespół ma już trzy. Grupa powstała w 2005 roku w Gryficach, zadebiutowała albumem „Traffic Life” (2009). Dugi krążek, zatytułowany „Void In You” ukazał się w 2012 roku. Najnowszy, wspomniany „Left, Right, Middle Side” ukazał się pod koniec roku. Time To Express, chociaż tworzy muzykę, której wydawałoby się, powinno się słuchać wyłącznie w domu, to jednak potrafi też tak ją podać na koncercie, że chłonie się ją wręcz całym ciałem. Zespół dużo koncertuje, bierze udział w festiwalach. I to właśnie słychać, to czuć. Bo scena to ich dom, to najwłaściwszy dom dla tej „domowej” muzyki.

   Z wielką radością oddawałem się utworom przestrzennym, melancholijnym, z elementami prog rocka, jak „Someone Else”, czy „Rose”, świetnym, rockowym, numerom, jak „Paradize”, czy wreszcie gitarowemu, świetnemu, poruszającemu utworowi „Touch”. Każdy utwór zaskakuje, każdy ma w sobie łatwo wpadającą w ucho melodię, każdy ma w sobie to coś, że chce się go słuchać.

   Moje pierwsze spotkanie z OKO w tym roku okazało się wyjątkowe. Poznałem dwa intrygujące zespoły, spotkałem się z Adamem. Mam nadzieję, że jeszcze wiele będzie takich spotkań.

Ray

**********

Curcuma – skład:
Szurbo (Łukasz Szulborski) – wokal
Degóra (Jakub Degórski) – gitara prowadząca
Marówa (Marek Kuśmierczak) – bas
Hubert Gicewicz – bębny

Lista utworów:

01. Służby porządkowe
02. Polglisz Blitzkrieg
03. Świt
04. Rubikon
05. Gwóźdź
06. Nie o nas
07. Nie wybierałaś mnie
08. Ziemia Niczyja
09. Historia jednego uderzenia
10. Radio Ta-Ta
11. Było

**********
Time To Express – skład:
Tomek Skierczyński – wokal, gitara, bas
Bartosz Kulesza – gitara, sample
Marek Tyszkiewicz – perkusja