Miłość blondynki – reż. Miloš Forman

O Festiwalu „Buntownicy kamery” pisałem dużo i często podczas jego trwania w okresie od lutego do maja 2016 roku. Nie udało mi się opisać wszystkich filmów, bo ciągle pojawiało się coś nowego do zrobienia. I kiedy już właściwie „odpuściłem temat”, okazało się, że festiwal wcale nie zakończył swojego żywota. Inicjatorzy przeglądu postanowili bowiem raz jeszcze zaprezentować wybór filmów powstałych w okresie odwilży w Czechosłowacji, tyle tylko, że teraz filmy te będą mogli obejrzeć widzowie w kinach studyjnych w licznych miastach Polski.

  Oficjalnie drugą część festiwalu zainicjowano 28.10.2016 w warszawskim kinie Iluzjon. O potrzebie kontynuowania przeglądu wypowiedzieli się jego współorganizatorzy, przedstawiciele Filmoteki Narodowej, Czeskiego Centrum i Instytutu Słowackiego. Okazuje się, że to kino, wyjątkowe w tamtym czasie, pozostaje równie wyjątkowe i dzisiaj. Zachwyca, śmieszy i zmusza do refleksji. Wciąż zaskakuje pomysłami scenariuszowymi, rozwiązaniami realizacyjnymi, produkcją i muzyką, grą aktorów i naturszczyków. I wcale, ale to wcale się nie starzeje.

   Aby jednak otwarcie festiwalu nie stało się tylko miejscem poważnych przemówień, zgromadzona w kinie publiczność została uraczona jednym z najwybitniejszych przedstawicieli nowej fali czechosłowackiego kina, filmem Miloša Formana – „Miłość blondynki”. To tytuł znany każdemu miłośnikowi kina. Nawet jeśli ktoś nie miał okazji widzieć tego filmu, to jestem pewien, że o nim słyszał. Muszę też dodać, że jeszcze przed seansem krótkie wprowadzenie przygotował pan Andrzej Bukowiecki, który jak rzadko kto potrafi opowiadać o filmach z wyjątkową pasją, popartą przeogromną wiedzą.

   Chociaż film powstał w latach sześćdziesiątych, chociaż dzieje się w określonych „życiowych warunkach”, to przecież pozostaje wciąż aktualny. Bo to film o miłości. A ona nie zna granic, ani terytorialnych, ani czasowych. To film o szukaniu miłości, o niewinności, o wierze w potęgę słowa, gestów i przyrzeczeń, to wreszcie film o wykorzystywaniu ludzkiej naiwności. A jednocześnie opis tego, kim byliśmy, jesteśmy i będziemy, o niezmienności ludzkiej natury, o niezmiennych stosunkach między kobietami i mężczyznami. To opis faktów i stereotypów podany w najlepszy, czeski sposób. To film, w którym bezustannie się śmiejemy. Przy czym tak naprawdę śmiejemy się z… siebie.

   Fabuła jest dość prosta. Do zakładu obuwniczego, w którym pracują prawie same kobiety, jego szefostwo ściąga grupę wojskowych (niestety mało ciekawych rezerwistów), żeby dać trochę radości pracownicom, żeby spróbować połączyć ich w pary. Wśród owych pracownic jest też tytułowa blondynka – Andula. Dziewczyna właśnie przeżywa kryzys w związku z chłopakiem, który postanowił zmienić obiekt swojego zainteresowania (świetna scena, gdy chłopak prosi Andulę o zwrot pierścionka), dlatego trochę zmęczona, trochę zblazowana obserwuje zmagania rezerwistów i dziewcząt w nawiązaniu kontaktu. Od razu widać, że dziewczyny szukają miłości, zaś mężczyźni… wiadomo czego.

   Urok podtatusiałych żołnierzy nie działa za bardzo na Andulę, za to pianista wywołuje w niej pewne poruszenie serca. Zatem powoli ulega namowom chłopaka, spędza z nim noc, a tydzień później… przyjeżdża do niego do Pragi. Ponieważ Mildy nie ma w domu (najpierw koncertuje, potem kręci w głowie kolejnej pannie), Andula trafia w środek praskiej dulszczyzny, czyli rodziców chłopaka.

   Forman, wraz ze znakomitymi współscenarzystami, jak Jan Papoušek, Ivan Passer i Václav Šašek, gra stereotypami, pokazuje najprostsze ludzkie zachowania, trochę je przerysowując, ale dzięki temu bardzo nas śmieszą, ale też bardziej bolą. Naiwność, udawanie, wykorzystywanie wszak wciąż królują w naszej rzeczywistości. Historia wciąż się powtarza, nic nie tracąc na aktualności.

   „Miłość blondynki” to drugi z trzech znaczących filmów Formana z czechosłowackiego okresu („Czarny Piotruś” (1963) i „Pali się, moja panno (1967). Powstał w 1965 roku, a wystąpiła w nim cała plejada aktorów, których można oglądać w kolejnych filmach „Czechosłowackiej nowej fali”. Grająca główną rolę Anduli – Hana Brejchová pojawiła się chociażby w opisywanym już przeze mnie filmie „Najpiękniejszy wiek”, pianista Milda, czyli Vladimír Pucholt, zagrał m.in. w „Czarnym Piotrusiu”, ojciec Mildy – Josef Šebánek – stał się słynnym nestorem rodu Homolków, matka Mildy – Milada Ježková zagrała m.in. w „Pociągach pod specjalnym nadzorem”. Wśród wojaków pojawił się jeden z najbardziej charakterystycznych aktorów Czechosłowacji, czyli Vladimir Menšik, który dla mnie na zawsze już będzie kojarzył się z Arabelą.

   Znakomity to film na rozpoczęcie kolejnego etapu festiwalu. To „czeszczyzna” w pigułce. Mam nadzieję, że wszystkie filmy spotkają się z dużym zainteresowaniem widzów, i że kiedyś wrócą do Warszawy, bo parę tytułów chciałbym jeszcze obejrzeć. Poza tym, po długiej przerwie, znów dostałem kopa, by wrócić do opisu moich wrażeń po obejrzeniu filmów prezentowanych w ramach „Buntowników kamery”.

Ray

METRYCZKA:

Tytuł: Miłość blondynki

Tytuł oryginalny: Lásky jedné plavovlásky

Reżyseria: Miloš Forman

Scenariusz: Miloš Forman, Jaroslav Papoušek

Produkcja: Czechosłowacja

Rok emisji: 1965

Gatunek: dramat, komedia

Obsada: Hana Brejchová, Vladimír Pucholt, Milada Ježková, Josef Šebánek, Josef Kolb