Na granicy – reż. Wojciech Kasperski

   W lutowej edycji, wspólnej inicjatywy programu telewizyjnego „Kocham Kino” oraz Multikina w Złotych Tarasach, 08.02.2016 odbył się przedpremierowy pokaz filmu „Na granicy”, który dzisiaj oficjalnie wchodzi do kin. Podobnie, jak „Moje córki krowy” były debiutem fabularnym dokumentalistki Kingi Dębskiej, tak fabularnym filmem „Na granicy” debiutuje kolejny dokumentalista – Wojciech Kasperski.

   Pomysł dojrzewał w głowie reżysera dość długo, zmieniał się zarówno przed rozpoczęciem zdjęć, jak i już w trakcie samego kręcenia. Reżyser postanowił zadebiutować filmem w konwencji thrillera, przy czym konwencji już wielokrotnie wykorzystanej przez różnych filmowców. Miał zatem przed sobą dwie trudności, jedną polegającą na takim ułożeniu scenariusza i gry aktorów, żebyśmy w napięciu oczekiwali końca, zaś drugą, polegającą na zmierzeniu się z tak znanymi, a wykorzystującymi podobny schemat filmami, jak np. „Nóż w wodzie”, czy „Lśnienie”. Podobieństwo z tymi i licznymi innymi filmami polega na umieszczeniu głównych bohaterów w zamkniętej przestrzeni, w miejscu oddalonych od innych ludzi, do którego nagle wkracza „zło”. Najczęściej w postaci człowieka.

   „Na granicy” to także – i na ten element główną uwagę zwraca reżyser – próba zastanowienia się nad tak zwanym „wchodzeniem w dorosłość, wchodzeniem w męskość”. Na czym owo wchodzenie polega? Czy postawienie się złu, zabójstwo jest „obowiązkowe”? Czy wykazanie się taką właśnie „męskością” jest właśnie „prawdziwą męskością”? A przede wszystkim, czy takie przeżycia, jakie dotknęły bohaterów filmu i takie wchodzenie w męskość i dorosłość, nie pozostawią zbyt bolesnych śladów w psychice młodych ludzi, które z czasem mogą przerodzić się w nich w stany lękowe lub dokonać poważnych zmian w psychice, które z kolei mogą przecież doprowadzić do zachowań patologicznych w przyszłości.

   Fabuła filmu jest prosta. Zmagający się ze sobą po śmierci żony, oficer Straży Granicznej – Mateusz (w tej roli Andrzej Chyra), wychowujący dwóch dorastających synów, jedzie z chłopakami na wysuniętą, schowaną głęboko w Bieszczadach placówkę graniczną, by – być może – spróbować nawiązać z nimi bliższe, rodzicielskie kontakty. Przy czym już od samego początku widać, że nie będzie to sprawa łatwa. Ojciec to „prawdziwy mężczyzna”, zdecydowany, typu macho, zaprawiony w bojach pracą na bieszczadzkich szlakach. A chłopcy, jak to chłopcy w tym wieku, z jednej strony są wpatrzeni w ojca (zwłaszcza młodszy Tomek, grany przez Kubę Henriksena), z drugiej buntują się przeciwko wyznawanym i wyznaczanym przez ojca zasadom, chcą być inni, delikatniejsi (w roli Janka, ówczesny student aktorstwa – Bartosz Bielenia).

   Do przebywających w placówce ojca z chłopakami przybywa zakrwawiony i wykończony fizycznie mężczyzna – Konrad (grany przez Marcina Dorocińskiego). Mateusz go zna, albowiem Konrad pracował kiedyś w SG, ale został zwolniony. Należy się zatem domyślić, że znając trasy oraz pracę służb granicznych zajmuje się przemytem. Mateusz postanawia sprawdzić, co mogło się przydarzyć Konradowi, przykuwa nieprzytomnego mężczyznę do łóżka, zostawia chłopaków w strażnicy i rusza w poszukiwaniu śladów zdarzenia.

   Nie mogę zdradzić wszystkiego, bo zniszczyłbym przyjemność oglądania filmu. Ale już można się domyślić, że Konrad się uwolni, że dojdzie do konfrontacji dorosłego, zaprawionego w różnych ekstremalnych sytuacjach, mężczyzny z młodymi chłopakami. Sama postać Konrada jest – w sumie do samego końca – niejednoznaczna. Można odnieść wrażenie, że rzeczywiście mógł opuścić placówkę, mogło się nic nie wydarzyć. Zmiana planu (o ile jakikolwiek plan istniał) jego działania była wynikiem splotu okoliczności, z których jednym z najważniejszych było przybycie na strażnicę szefa placówki granicznej Lecha (Andrzej Grabowski), który – jak się okaże – taki święty też wcale nie był…

   Wróciły jednak niedawne, nieprzyjemne wspomnienia, wróciła męska rywalizacja, zaszłości i złośliwości. Musiało dojść do tragedii, którą pogłębiło jeszcze przybycie Mateusza z uratowaną z wypadku (?) kobietą – świadkiem. Być może wbrew sobie, ale Konrad wpada w rodzaj paniki, przestaje panować nad sytuacją, przestaje panować nad sobą. Zło, które było schowane gdzieś głębiej, nagle wychodzi na zewnątrz.

   Z jednej strony obserwujemy zatem przemianę Konrada, z drugiej drugiego głównego bohatera filmu, czyli Janka, delikatnego chłopca, który zmuszony zostaje do zachowań, których zapewne sam się po sobie nie spodziewał. Stanął przed wyborem, którego nie pragnął, nie przewidział, zmuszony został do działań, jak „prawdziwy mężczyzna”. I wcale nie jest to wyrachowane, rozsądne postępowanie, bo przecież takie być nie mogło w tak ekstremalnej sytuacji, zachowuje się jak prawdziwy gówniarz, stawiając bezmyślny opór, np. krzycząc „nie boję się ciebie!” działa wszak na własną niekorzyść, bo w ten sposób tylko podburza Konrada do kolejnych nieracjonalnych działań. Najbardziej racjonalnym (w rzeczywistości taka reakcja zdarzyłaby się zapewne raz na kilka setek razy) okazuje się ten najmłodszy.

   Film jest zrobiony bardzo dobrze, znakomicie dobrani są aktorzy (jak wspominał reżyser – porównywał wszystkie role/ aktorów do określonych zwierząt), świetnie przygotowane plany i światła. Duża rola przypadła operatorowi, który musiał zmierzyć się zarówno z ciemnymi pomieszczeniami, jak i z ukazaniem przemiany ludzi, widocznej na ich twarzach. Bo to film grany głównie twarzami.

   Czego mi zabrakło? Może trochę Bieszczad, bo te krótkie fragmenty, w jakich zostały pokazane, nie do końca oddają ich charakter, ale też charakteru schowanej w nich placówki. Zabrakło też trochę tajemnicy. Wydaje mi się, że przewidywalność tego, co się wydarzy (co się musi wydarzyć) wpływa trochę na odbiór filmu. Nie boimy się tak, jak powinniśmy. Może też trochę za dużo teatralności. A może po prostu się czepiam…

   Cokolwiek by nie mówić, film warto obejrzeć, zarówno dla tych krótkich ujęć Bieszczad (z cudną muzyką), dla docenienia gry aktorskiej, wreszcie, by zastanowić się na ową „męskością”. I zwróćcie uwagę na delikatny szczegół w końcowej scenie. I zapytajcie się samych siebie, co o nim myślicie?

Ray

METRYCZKA
Tytuł: Na granicy
Tytuł oryginalny: –
Reżyseria: Wojciech Kasperski
Scenariusz: Wojciech Kasperski
Produkcja: Polska
Rok emisji: 2016
Gatunek: thriller
Obsada: Marcin Dorociński, Andrzej Chyra, Andrzej Grabowski, Bartosz Bielenia, Kuba Henriksen

Recenzja ukazała się w dniu 15.04.2020 roku (pierwotnie w dniu 19.02.2016)