Nauczycielka – reż. Jan Hřebejk

„Drogie dzieci. Nazywam się Mária Drazdechová, będę was uczyć języka rosyjskiego (…) A teraz powiedzcie mi, czym się zajmują wasi rodzice.” W taki mniej więcej sposób swoje lekcje z nową klasą rozpoczynała bohaterka filmu „Nauczycielka”. O ile te pierwsze zdanie jak najbardziej naturalne w zaistniałej sytuacji, tak to drugie może budzić pewne wątpliwości. I rzeczywiście zaczyna budzić. Nie tylko wątpliwości, ale wręcz jawny bunt pewnej pary rodziców, którzy nie chcą się poddać presji nauczycielki, co oczywiście skutkuje gorszymi ocenami jej córki.

Bo pani nauczycielka zdobyte na pierwszej lekcji informacje skutecznie wykorzystuje w codziennym życiu. Czasy to trudne, bo fabuła dzieje się w latach 80. ubiegłego wieku, więc trudno zdobyć wiele rzeczy, więc trudno o dobrego fachowca, który nie tylko naprawi, co trzeba, ale i co trzeba przyniesie. A pani Mária korzysta z tego bez najmniejszych skrupułów, przy czym sposób, w jaki to robi, ten pozorny dystans, jej mowa i gesty mamią ludzi, że wszystko to jest przypadkiem, albo przy okazji, a już na pewno z dobrej woli samych zainteresowanych. Przy czym nie tylko dorośli, ale i dzieci wprzęgnięte zostają w wir pracy dla nauczycielki.

I tylko jedna para rodziców nie potrafi się dostosować, nie potrafi zrealizować „zlecenia” pani Márii. A to z kolei powoduje, że ich córka zaczyna „odstawać” od reszty klasy. Ci, którzy próbują ją wspierać, występować przeciwko nauczycielce też natychmiast zaczynają mieć kłopoty. Nieustępliwość rodziców dziewczynki powoduje, że dyrekcja musi zwołać zebranie wszystkich rodziców, by zaradzić konfliktowi. A rodzice… cóż, albo stoją zdecydowanie na nauczycielką, albo są obojętni, albo jeśli nawet przez chwilę wspierają protestujących, to ostatecznie…

Nie napiszę dokładnie, ale muszę dodać zdanie, które w jakiś sposób podpowie, jaka zapadła decyzja. Bez tego zdania ta recenzja po prostu straciłaby rację bytu. Albowiem dla mnie film ten wskazuje na wiernopoddańczość lub obojętność Czechów wobec panującego ustroju. Reżyser filmu Jan Hřebejk bardzo ostro, bez żadnych zahamowań „przejechał się” po własnych współziomkach, w tym właśnie filmie wywalił im wspomnianą już obojętność, niezwykłą umiejętność przystosowywania się do każdych warunków, akceptację najgorszych i najgłupszych decyzji ludzi, którzy mają lub mogą mieć wpływ na ich życie.

Film ten jest też bolesnym przykładem tego, że wśród nas od zawsze byli, są i będę ludzie, którzy potrafią każdą sytuację wykorzystać dla siebie. Wykorzystując pozory, naszą naiwność, czy władzę zrobią wszystko, by sobie zrobić dobrze absolutnie nie licząc się z nikim i niczym. A do tego zawsze „spadają na cztery łapy”, cokolwiek by się nie działo, tak znakomicie potrafią omotać innych, zmienić front, by „wypłynąć na górę”. Znamy to dobrze, prawda…

Znakomicie zrobiony to film, który bardzo źle się ogląda. Bo boli, bo denerwuje. Bo przecież to, co działo się kiedyś, wcale się nie zmieniło. Bo wciąż wokół nas tak się dzieje. Jestem pewien, że jest to jeden z najlepszych, najbardziej bolesnych, najbardziej drażniących filmów Hřebejka, który od lat krytykuje zastaną rzeczywistość, punktuje wady ludzi i „cywilizacji”, ale tu zrobił to w perfekcyjny sposób. Na uwagę zasługuje oczywiście znakomita rola słowackiej aktorki Zuzany Mauréry w roli nauczycielki oraz ojca „tępionej” dziewczynki, Danki Kucerovej – Csongora Kassaia.

Ray

METRYCZKA

Tytuł: Nauczycielka

Tytuł oryginalny: Učitelka

Reżyseria: Jan Hřebejk

Scenariusz: Petr Jarchovský

Produkcja: Czechy, Słowacja

Rok emisji: 2016

Gatunek: dramat

Obsada: Zuzana Mauréry, Zuzana Konečná, Csongor Kassai, Tamara Fischer, Martin Havelka, Éva Bandor, Oliver Oswald, Peter Bebjak