Życie Adeli. Rozdział 1 i 2 – reż. Abdellatif Kechiche

   Jak większość filmów, ten też obejrzałem jakiś czas po jego premierze. Rzadko bywam w kinie, częściej korzystam z płyt DVD, zatem jest oczywiste, że między premierą kinową a ukazaniem się filmu na płycie musi upłynąć trochę czasu. Na szczęście te odległości są coraz krótsze. Drugim powodem, który spowodował, że sięgnąłem po ten film tak późno, był fakt, że sporo się o nim mówiło. Do tego bardzo różnie mówiło, zwłaszcza z tego powodu, że (podobno) zamieszczono w nim wyraziste sceny seksu, że właściwie cała pozostała fabuła przestała być istotna. Dlatego musiałem odczekać, aż wszystko ucichnie, ja pozbędę się jakichkolwiek wpływów z sieci i spokojnie obejrzę ten film. I tak się też stało, usiadłem pewnego dnia przed telewizorem, obejrzałem, a co zobaczyłem, niniejszym opisuję.

   Zacznę oczywiście od owych scen. Jak w każdym przypadku, dla jednych będzie ich za dużo, dla innych za mało, a jeszcze innych w sam raz. I ja absolutnie zaliczam się do tej trzeciej grupy. Było ich w sam raz, wcale nie były “straszne”, do pornografii im daleko, więc od razu można odrzucić wniosek, że film wart jest obejrzenia, bo są w nim momenty. Oby w każdym filmie były takie momenty, tak ładnie i w sumie grzecznie (to oczywiście kwestia gustu) i bardzo ładnie ukazane. Jeśli ktoś uznaje je za brzydkie, to w takim razie ma prawo sądzić, że większość czynności wykonywanych przez ludzi też jest brzydka…

   Bo tak naprawdę jest to film o miłości, prawdziwej miłości, która jest w stanie przetrwać nawet odrzucenie. To miłość, która nie zna granic, ni kordonów, która trwa mimo przeciwieństw, na jakie napotyka. To miłość, której pragnie zapewne każdy z nas (nawet jeśli się tego wypiera), miłość bezgraniczna. A że miłość prawdziwa zakłada również miłość fizyczną to przecież oczywiste. Ciało potrzebuje ciała, potrzebuje ciepła, dotyku, oddechu, potrzebuje delikatności i odrobiny szaleństwa. To miłość, której nic nie ogranicza, bo miłość prawdziwa nie zna granic. Jej jedyną granicą winna być tylko śmierć. Chociaż przecież i po śmierci wciąż kochamy!

   Film wzbudził kontrowersje nie tylko ze względu na te śmiałe sceny, ale też dlatego, że przedstawiał miłość między dwiema kobietami. Naruszał zatem rodzaj tabu, o ile o tabu można jeszcze mówić w dzisiejszych czasach. I ukazywał ją dokładnie tak, jak ukazać powinien, jako miłość między dwójką ludzi, ludzi z krwi i kości, ludzi z ich przeszłością, charakterami, wychowaniem i wykształceniem, z potrzebami, celami, marzeniami.

   Jak często bywa, zadecydował przypadek, nagle czyjś widok zaczyna poruszać, wywoływać nieznane wcześniej emocje. A potem się szuka tych emocji. Młoda Adela doznała takich emocji na widok starszej, niebieskowłosej Emmy. Znajomość przeradza się w miłość. Adela odkrywa w sobie nieznane wcześniej pokłady nie tylko pożądania, ale prawdziwej miłości. Jak często w życiu bywa, nie każdy związek jest w stanie przetrwać. A gdy jedna ze stron zaczyna odczuwać powrotu do wcześniejszej kobiety (cóż, stara miłość nie drzewieje), każdy, najdrobniejszy powód jest dobry, by zerwać związek.

   Po prostu życie. Bardzo ładny to film, który chociaż trwa prawie trzy godziny, nie nudzi nawet przez chwilę.

Ray

METRYCZKA
Tytuł: Życie Adeli
Tytuł oryginalny: La vie d’Adèle
Reżyseria: Abdellatif Kechiche
Scenariusz: Abdellatif Kechiche, Ghalia Lacroix
Produkcja: Belgia, Francja, Hiszpania
Rok emisji: 2013
Gatunek: dramat, erotyczny
Obsada: Adèle Exarchopoulos, Léa Seydoux, Salim Kechiouche, Aurélien Recoing, Catherine Salée, Benjamin Siksou