Art Spiegelman – Maus. Opowieść ocalałego

   Lubię komiksy. Uważam je za niezwykle ważną cześć literatury. Dobrze zrobione, ze świetnymi rysunkami i ciekawym scenariuszem tworzą istotną część światowej literatury. A poprzez grafikę stają się jednocześnie małymi dziełami sztuki. To połączenie literatury i plastyki nie tylko nie uwłacza żadnej z tych sztuk, lecz wręcz przeciwnie jest bardzo ważnym uzupełnieniem obydwu. Chociaż bardzo lubię komiksy, sięgam po nie niezwykle rzadko. Problemem jest ich cena. Komiksy są po prostu bardzo drogie. Zdaję sobie sprawę, że ich przygotowanie zajmuje ogrom czasu, że drukowane są zazwyczaj bardzo starannie i w niewielkich nakładach, to też wpływa na ich cenę. Niestety z powyższego powodu, dla zwykłych zjadaczy chleba, stają się one dziełami niezwykle trudnymi do zdobycia. Szkoda, ale cóż, nie można mieć w życiu wszystkiego…

   Ponieważ nie stać mnie na częste kupowanie, staram się wybierać tylko te komiksy, które z jakiegoś powodu mnie najbardziej zainteresują. Czasami wybiorę jakiś po jego przejrzeniu w sklepie, innym razem ulegam sugestii sprzedawcy lub recenzentów. Jednym z najważniejszych, na których kupieniu mi zależało najbardziej był ten właśnie komiks. Rzecz, która poruszyła zarówno znawców tematyki komiksowej, jak i zwyczajnych czytelników. Poruszyła miłośników komiksów, ale też tych, którzy nie doceniali do tej pory tej formy przekazu.

   Art Spiegelman zrobił dzieło, które było w stanie poruszyć każdego. I to ze względu na sposób przekazu graficznego, jak i scenariusza. Nie da się przejść obojętnie wobec tej książki. Uważam wręcz, że winna stać się szkolną lekturą, dzięki której – jest jakaś szansa – młodzież zrozumie, jak strasznym zwierzęciem jest człowiek, nauczy się jednocześnie, że warto walczyć o życie, warto trwać, że człowiek może przejść każde piekło. Jak będzie się zachowywał po takim przejściu to już oczywiście inna sprawa, uzależniona od konkretnej osoby…

   „Maus” to komiks o holocauście, opisujący straszną zbrodnię niemieckich, faszystowskich oprawców na Żydach i innych nacjach (z Niemcami włącznie). Bohaterem komiksu jest ojciec autora – Władysław Szpigelman, będący jednocześnie klasycznym przykładem Żyda. To człowiek – handlowiec, potrafiący o siebie zadbać w każdych okolicznościach. Oczywiście poza życiową zaradnością miał on też ogrom zwykłego szczęścia. Dzięki czemu przetrwał wojnę, po czym przez Szwecję dotarł do USA.

   Fabuła dzieje się w dwóch wymiarach. Z jednej strony mamy Władka współczesnego, starszego, upierdliwego człowieka, któremu brakuje obecności osób (rodziny), a z drugiej człowieka, który nie potrafi z tymi ludźmi współżyć. Jest ostry, dyktatorski, do bólu oszczędny. Druga opowieść to historia życia Władka, jego rodziny, jego żony. Ukazuje właściwie całą jego życiową drogę, ze szczególnym uwzględnieniem historii wojennych. A tych przeżył Władek całkiem sporo. Ciężko wręcz uwierzyć, że aż tyle mogło spotkać jednego człowieka i że ten cały koszmar przeżył.

   Porusza cały scenariusz, ale poruszają też wyjątkowe rysunki Arta Spiegelmana. To rysunki bardzo schematyczne, proste, bez detali, ale przez to też niezwykle oddziałujące na wyobraźnię człowieka. Korzystając zapewne z orwellowskiego „Folwarku zwierzęcego” autor komiksu przypisał każdej nacji określone zwierzę. Nadał w ten sposób każdej nacji określonego charakteru, w pewien sposób je stygmatyzuje. Żydzi są myszami, Polacy świniami, Niemcy kotami. Francuzi żabami. To prosta symbolika, ale w tym wypadku mająca ogromne znaczenie.

   Czekałem na tę książkę długo, kiedy wreszcie udało mi się ją kupić przeglądałem ją tylko, bojąc się do niej zajrzeć. Kiedy w końcu się jednak przemogłem, przeczytałem ją jednym tchem. Przeczytałem i do dziś nie mogę o niej zapomnieć, nie mogę się otrząsnąć. Te proste rysunki wchodzą bardzo głęboko w człowieka, zagnieżdżają się i stają przed oczami. W obozie w Oświęcimiu byłem tylko raz i to przed bardzo wieloma laty. A te obrazy wciąż we mnie siedzą, wciąż wywołują ciarki na plecach. Po tej książce te wspomnienia jeszcze bardziej ożyły. Tym mocniej boli teraz, że tak wielu zapomniało już do czego zdolni są ludzie, zapomniało, że pewne ideologie zaszczepione w chorych głowach mogą stać się pożywką do podjęcia kolejnej próby stworzenia „lepszego świata”.

   Ta książka powinna stać się lekturą, lekturą dobrze i poważnie wytłumaczoną młodym ludziom. Bo należy pamiętać, że nie uczymy się historii, nie uczymy się na błędach tych, którzy żyli przed nami, ale wciąż powielamy pewne schematy, bo historia lubi się powtarzać…

Ray

METRYCZKA
Autor: Art. Spiegelman
Tytuł: Maus. Opowieść ocalałego
Państwo: USA
Tłumaczenie: Piotr Bikont
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Wydawnictwo Komiksowe
Miejsce wydania: Warszawa
Rok wydania: 2016
Stron: 304

 

Recenzja ukazała się w dniu 05.05.2019