Szczepan Twardoch – Drach

   „Morfina” to był tak zwany strzał w dziesiątkę. Brakowało mi takiej dobrej pod każdym względem polskiej powieści. Napisanej świetnym językiem, z dobrą, ciekawą akcją, trzymającej w napięciu od początku do końca, a przy okazji napisanej tak, ze palce lizać. Szczepan Twardoch natychmiast stał się moim ulubionym autorem. Zatem jak się pojawił „Drach”, chwilkę odczekałem (aż potanieje), a potem rzuciłem się w czarno-szarą, zakrytą dymami z kominów przestrzeń Górnego Śląska, wyczarowaną i wykreowaną przez Pana Szczepana. Połknąłem książkę w ciągu weekendu. Nie dało się od niej oderwać. Każdą pracę, jaką musiałem wykonać, robiłem najszybciej, jak się dało, bo czekała książka. Znakomita książka.

   „Drach” to opowieść o Śląsku, to opowieść o Ślązakach i to opowieść o kilku pokoleniach Ślązaków jednocześnie. Bo autor zastosował styl przeplatania różnych historii. Przy czym zrobił to swój niezwykle oryginalny sposób, albowiem poszczególne historie poszczególnych przedstawicieli rodziny Magnorów i związanych z nią przez krew i związki małżeńskie członków rodziny przeplatają się co kilka zdań, czasem co jedno zdanie. Można się pogubić, gdzie i w którym momencie akcji akurat jesteśmy. Można, ale się nie gubimy. Dzięki panu Szczepanowi, bo napisał to tak, że nie tylko nie gubimy się, ale bez żadnego problemu wchodzimy w te jednocześnie się dziejące historie kilku (kilkunastu osób), śledzimy ich losy, które nie tylko się nie plączą, ale wręcz przeciwnie, pokazują jak każdy element układanki jest ważny, jak jedno wypływa z drugiego, jak jedno z drugim się łączy.

   Smutna to historia, bo i smutne były losy Ślązaków. Ludzi, którzy byli u siebie, a jednocześnie ciągle u kogoś, pracowali dla siebie, ale ciągle dla kogoś, a Ci inni mieli do nich pretensje, że są nie tacy, że wspierali lub wspierają tę niewłaściwą stronę. Walczyli z Niemcami i przeciwko Niemcom, z Polakami i przeciwko Polakom. Z Rosjanami, Austriakami, Francuzami, przeciwko bogatym i tym z drugiej wsi czy miasta. Bili się, kochali (o miłości tej wielkiej – do śmierci własnej lub z rąk własnych – i tej szybkiej, fizycznej też jest w powieści sporo), pracowali, modlili się i rzucali wiarę. I żyli, kultywowali swoje tradycje i jedli żur. I tak bez końca.

   A tak w ogóle, „to wszystko nie ma żadnego znaczenia.”

Ray

METRYCZKA
Autor: Szczepan Twardoch
Tytuł: Drach
Państwo: Polska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 2014
Stron: 400

Recenzja ukazała się na stronie Agencji Metal Mundus w 2015 roku