Tomáš Varga – Grázel

   W ciągu ostatnich dwóch lat czytałem dużo mniej niż wcześniej. Złożyło się na to wiele spraw, które powodowały, że nie mogłem spędzać z książkami tyle czasu, ile spędzałem wcześniej. Najbardziej ucierpiały na tym moje próby czytania książek w innych językach, w tym oczywiście tych napisanych po słowacku. Nie znam tego języka dobrze, mam problemy z mówieniem, pewnie w życiu nie napisałbym poprawnie jednego zdania, ale czytanie to zupełnie inna sprawa. Jeśli się osłuchało w tym języku, poznało jego podstawy, to na pewno da się czytać. Ja bardzo lubię to robić, bo uważam, że sporo książek słowackich zasługuje na uwagę, a zdaję sobie sprawę, że nie mają szans, by pojawiły się ich tłumaczenia na polski.

   Po wspomnianej przerwie postanowiłem sięgnąć po coś małego, krótkiego, ale mocnego. I w naszej domowej biblioteczce znalazłem takiego cudo. To bardzo niewielkich rozmiarów książeczka, której autorem jest Tomáš Varga, człowiek, które imał się prac wszelakich, dzięki czemu poznał środowisko i język różnych grup społecznych, ale też pisał opowiadania, a omawiany „Grázel” jest jego debiutem książkowym. Muszę od razu dodać, że książka jest formatu kieszonkowego, a sama treść wzbogacona została wyrazistymi grafikami Tomáša Rollera.

   To opowieść o ojcu i synu, o parze ludzi, których dzieli nie tylko pokolenie, ale też inne podejście do życia. Ojciec, to taki właśnie tytułowy „Grázel”, człowiek bez stałego miejsca zamieszkania, stale wchodzącego w konflikt z prawem, stale wchodzącego komuś w drogę, próbującego niby zrobić coś porządnie, ale z powodu swojego charakteru natychmiast wszystko niszczącego. Nie udaje mu się utrzymać żadnej pracy, żadnej znajomości, żadnego związku (dorobił się kilku dzieci z różnymi kobietami…). Grázel to słowo – jak widać – nieprzetłumaczalne, oznaczać może bowiem złodzieja, lumpa, szaleńca, łotra.

   Muszę tu dodać, że samo słowo pochodzi od nazwiska żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku na Morawach, Dolnych Czecha i w Austrii Johanna Georga Grasela, złodzieja (mającego też na koncie zabójstwa), aresztowanego w 1815 roku i straconego w 1818 roku, gdy miał tylko 27 lat.

   Książkowy ojciec próbuje niby coś robić, ale mu to jakoś „samo” nie wychodzi, bo albo się upije i komuś przyłoży, albo coś komuś ukradnie, a jakiejś pannie zrobi dzieciaka. Z synem też nie miał za bardzo po drodze, bo albo nie był w domu, albo – gdy już był – cała rodzina wolałaby, żeby go jednak nie było. Zaczęli się więc kontaktować, gdy Dżimi był już młodym chłopakiem, wtedy ojciec postanowił nauczyć go bycia prawdziwym mężczyzną, ucząc go złodziejskiego fachu, posługiwania się bronią, picia oraz… uprawiania seksu.

   Nie trudno się domyślić, że młodemu nie było łatwo, bo i charakter miał innych i nie miał ochoty zostać łobuzem. Ale kiedy tylko spotkał się z ojcem, musiał próbować jakoś poradzić sobie i przetrwać powodowane przez tego ostatniego zdarzenia. A było ich sporo i większość groziła utratą zdrowia…

   Chociaż pod koniec książki dochodzi do zderzenia, gdy młodzian wywala w końcu ojcu, co o nim sądzi, to jednocześnie zdaje sobie sprawę, że życie ojca nie było sprawą łatwą, a wszystkie próby nawiązania przez ojca kontaktu z nim, pokazania prawdziwego życia, były swego rodzaju okazaniem ojcowskiej miłości.

   Wspomniałem, że autor imał się różnych zajęć, dzięki czemu mógł poznać specyficzny język różnych grup społecznych i tę wiedzę wykorzystał w swoim debiucie. Książka jest pełna wszelkiego rodzaju wulgaryzmów, romskich określeń, przeróżnych wyrażeń, których pewnie wielu Słowaków nie dałoby rady rozszyfrować. Ale wyłapuje się ich znaczenie z kontekstu, więc – wbrew pozorom – wcale nie przeszkadzają w czytaniu i zrozumieniu sensu opisywanych zdarzeń. A tych „przygód” – mimo krótkiej objętości książki – zdarzyło się dwójce bohaterów całkiem sporo, a czytelnik tylko czeka, co też zmaluje ojciec na kolejnych stronach.

   Książka do połknięcia w jeden wieczór, świetna, żywa, dowcipna. I trochę smutna też… Gotów byłbym nawet podjąć się tłumaczenia (oczywiście z pomocą manželki…). Tylko, czy ktoś zechce ją wydać…

Ray

METRYCZKA

Autor: Tomáš Varga
Tytuł: Grázel
Tłumaczenie: –
Państwo: Słowacja
Wydawnictwo: Koloman Kertész Bagala/ Literárny Klub
Miejsce wydania: –
Rok wydania: 2018
Stron: 114

 

Recenzja ukazała się w dniu 28.09.2020