FLORENCE JENKINS PROJECT – Antymetafizyka (wydanie własne, 2017)

FLORENCE JENKINS PROJECT – Antymetafizyka (2017, wydanie własne)

01. Walka Jakuba
02. Golem
03. Warowny gród
04. W moim śnie
05. Czas
06. Antymetafizyka
07. Oddech
08. Ty i Sahara
09. O zdobyciu morskiego brzegu
10. Labirynt
11. Noc
12. Absalom
13. Jeremiasz
14. Zohar
15. Od zmierzchu do świtu (pieść Ezechiasza)

Skład:
Anna Stokalska – śpiew
Łukasz Balcerek – bas
Borys Stokalski – śpiew, gitara
Kuba Stokalski – gitara
Wojtek Sznajder – perkusja
gościnnie:
Damian Pietrasik – skrzypce (w utworze 15)

   Chociaż słucham tej płyty już jakiś czas, to nie bardzo wiem, jak ją opisać, bo z racji dość sporej eklektyczności zawartej na niej muzyki, nie da się jej przypisać do określonego gatunku muzycznego, nie jest też łatwo ocenić ją jako całość, albowiem wywołuje dość różne emocje. Emocje pozytywne, ale niejednoznaczne, jak niejednoznaczna jest cała muzyka zespołu.

   W swego rodzaju błąd może wprowadzić już sama nazwa grupy. Florence Jenkins Project może kojarzyć się z pewnymi… niedociągnięciami, brakiem nie tyle profesjonalizmu, co absolutnym brakiem dystansu do siebie i do tego, co się robi. Jak wiadomo, Florence Jenkins była „słynną”  śpiewaczką operową, uznaną zresztą za najgorszą śpiewaczkę (zachęcam do obejrzenia filmu o pani Jenkins, zatytułowanego „Boska Florence” z udziałem Meryl Streep). Zatem już samą swoją nazwą grupa lekko mruga do nas okiem, by nie powiedzieć, że kokietuje. W każdym razie muzyka zespołu wcale nie jest zła, a muzycy spokojnie mogą się nazwać profesjonalistami. Mało tego, dobrze słychać (a i widać, bo sama płyta zasługuje na oddzielne omówienie), że muzycy mają za sobą lata słuchania i to poważnego słuchania bardzo różnej stylistycznie muzyki. Dobrze słychać, że zaczerpnęli z tej różnorakiej muzyki sporo inspiracji, z których po przełożeniu ich przez własne talenty i umiejętności stworzyli kompozycje własne, będące „ucieleśnieniem” ich wrażliwości.

   Muzyka F.J.P. jest ściśle związana z tekstami. Uzupełnia teksty, zaś teksty wpływają na muzykę. To związek ścisły i nierozerwalny. Trudno sobie wyobrazić, aby jedno istniało bez drugiego. A jeśli nawet by istniało, to jednak nie byłoby już tak mocne i oryginalne. A teksty, jak i muzyka są oryginalne, niezwykle poważne z racji źródeł ich powstania, jak i poruszanej tematyki. Bo tematyka to specyficzna, związana z biblią, z żydowskimi księgami i wierzeniami, ale też z nawiązaniami do historii Polski. Stąd też i muzyka specyficzna, bo znajdziemy w niej elementy folkowe, czego przykładem jest utwór „O zdobyciu morskiego brzegu” (sama kompozycja jest autorstwa Czesława Niemena, a tekst „wyjęty z Kroniki” Galla Anonima), ale też nawiązujące do muzyki żydowskiej, jak np. w utworze „Zohar”, mamy rodzaj poezji śpiewanej („Czas”, „Od zmierzchu do świtu”), poetycko-rockowej w stylu Renaty Przemyk (trudno uciec od takich skojarzeń głównie w utworze „Noc”) i utwory ocierające się trochę o ogniskowo-oazową stylistykę („Antymetafizyka”). Ale to nie wszystko, bo zespół potrafi sięgnąć po elementy prog rocka (w przypominającym klimatem nagrania Pink Floyd numerze „Walka Jakuba”) i rocka („Warowny gród”­). Są utwory bardzo miłe, melodyjne, delikatne, proste („Ty i Sahara”) i bardzo pokręcone, trudniejsze w słuchaniu, jak „Labirynt”. Jak widać, mieszanka przebogata. Ale ta rozbieżność stylistyczna może niepokoić słuchacza tylko podczas pierwszego słuchania płyty. Już przy kolejnym odsłuchu zauważamy, że cała ta rozpiętość stylistyczna współgra ze sobą, powoduje, że nie odrywamy się od płyty, że czekamy i chłoniemy każdy kolejny utwór.

   Różnice w muzyce wynikają też z różnic głosowych i interpretacyjnych. Bo część utworów śpiewa Borys Stokalski, część Anna Stokalska. I to też działa na korzyść, bo zwiększa paletę możliwości interpretacyjnych zespołu, pozwala na tworzenie różnych gatunkowo utworów. I śpiewają oni różnie, raz bardziej w stylu rozemocjonowanych poetów, innym razem jak rockowi wokaliści (w utworze „Oddech” pani Anna brzmi niezwykle blisko Beaty Kozidrak…). 

   A książeczka to małe arcydzieło. Przygotowana perfekcyjnie pod względem graficznym i  edytorskim. Jest kolejnym nierozerwalnym elementem muzyki grupy. Praca wykonana przez Zuzannę Królik zasługuje na wielkie uznanie.  

   Nie wierzcie zatem nazwie zespołu, nie wierzcie, że zespół naśladuje swoją bohaterkę. Bo ci muzycy potrafią grać i śpiewać, potrafią z wielkim wyczuciem i uczuciem interpretować interesujące teksty, potrafią zachęcić do myślenia, ale też bawić swoją muzyką. Warto sięgnąć po płytę „Antymetafizyka”, by odpocząć i by pomyśleć, by rozmarzyć się i podziałać, by wzruszyć się i oderwać od szarej rzeczywistości.

Ray