LINDEMANN – F&M (Vertigo Berlin, 2019)

01. Steh auf
02. Ich weiß es nicht
03. Allesfresser
04. Blut
05. Knebel
06. Frau & Mann
07. Ach so gern
08. Schlaf ein
09. Gummi
10. Platz Eins
11. Wer weiß das schon

Skład:
Till Lindemann
Peter Tägtgren

   Wokalista zespołu Rammstein, Till Lindemann, oraz Peter Tägtgren, znany z projektów Pain oraz Hypocrisy, zaskoczyli świat w 2015 wydając pierwszą wspólną płytę, jako supergrupa znana pod nazwiskiem „Lindemann”. Nikt nie spodziewał się Tilla poza jego macierzystym zespołem, a już na pewno nikt nie spodziewał się, że będzie śpiewał po angielsku. Szczerze? Nie wypadło mu to za dobrze. Grupa nie zapadła raczej w pamięci fanów, a wkrótce wszyscy zapomnieli o tym eksperymencie.  Aż do teraz…

   „F&M” to produkcja tak różna od poprzedniej płyty, jak by wydały ją dwa różne zespoły. Po pierwsze – język. Wokalista porzucił swój łamany angielski na rzecz ojczystego niemieckiego, co dodało produkcji pewnego rodzaju ”siarczystości”, a także sprawiło, że piosenki brzmią znacznie bardziej naturalnie. To duży plus w porównaniu do „Skills in Pills”.

   Omawiając ten album, zacznijmy od singli. Lindemann zaczął promocję płyty od kawałka „Stehauf”, który może nie jest najlepszym dziełem na płycie, ale wystarczająco odbiega od poprzednich utworów zespołu, by przykuć uwagę słuchacza. Jest rytmiczny, interesujący i łatwo wchodzi w głowę. Jednak mocny i pełen energii refren przypomina hity Rammstein, a duża ilość elektroniki tylko zwiększa to podobieństwo. Dlatego nasuwa się pytanie, czy Lindemann nie stanie się nowym Rammsteinem?

   Tak samo z ich „Weiß es nicht”. Drugi z singli nie jest zły, jest po prostu nudny. Naprawdę, muzycznie nie wyróżnia się w żaden sposób. Jedyne, co mi się w nim podoba, to tekst. Szczególnie refren jest w pewien sposób metaforyczny i poetycki, co jest wręcz niepodobne do Tilla, zazwyczaj piszącego kontrowersyjne, obsceniczne teksty.

   I wtedy poznaliśmy „Knebel”. Opinie na temat tego kawałka są mocno podzielone. Jedni wychwalają go pod niebiosa, a drudzy mieszają z błotem. Na pewno jest on różny od wszystkiego, co zespół tworzył. Na początku brzmi jak typowa piosenka harcerska, żeby pod koniec przekształcić się w mocny, rockowy numer. I wyszło niesamowicie. Szczególnie pierwsza, liryczna część. Szokujący teledysk jest dopełnieniem całości, nie wspominając o świetnym tekście…

   Wkrótce okazało się, że „Knebel” nie był jedynym takim muzycznym eksperymentem. Mamy bowiem jeszcze „Frau & Mann” z elementami disco, „Ach sogern” będące wariacją na temat tanga, a także klaustrofobiczne, trapowe „Mathematik”, z którego tekstem utożsamia się prawdopodobnie każdy uczeń.

   Mimo wspomnianych eksperymentów, artyści nie odeszli od industrialnych źródeł i mają też na płycie takie kawałki, jak „Allesfresser”, „Gummi”, czy świetne ”Blut”, które chyba jest moją ulubioną piosenką z F&M.

   Jedyną przeszkodą w zakupie może być cena albumu – zwykłe wydanie waha się między 85 a 99 złotymi, co nie jest ilością odpowiednią dla każdego portfela.

   Podsumowując, „F&M” jest dobrą płytą, w której eksperymenty z nowymi gatunkami mieszają się z klasycznymi, industrialnymi brzmieniami. Mimo paru nietrafionych piosenek, cały album jest całkiem dobry.

Oliwia