MISSION JUPITER – Architecture (Audio Anatomy/ Epictronic, 2019)

01. The Dawn
02. I Have To Know
03. Either Dream Or Not
04. Will You Be Loved
05. The Sea Of Hopes
06. The Sea Of Hopes pt.2
07. Joy Of Life
08. I Will Survive
09. Interlude
10. The Call
11. Impuls

Skład:
Nastia Shevtsova – wokal
Vladimir Shvakel – gitara
Artsiom Gulyakevich – bas, klawisze
Dzmitry Saldatsenka – saksofon
Eugene Zuyeu – perkusja, klawisze

   Dzisiaj na tapetę weźmiemy debiut jeszcze nie tak znanego, acz jakże zdolnego zespołu z Białorusi – MISSION JUPITER. Aby lepiej przybliżyć Wam charakter płyty i zespołu, muszę wspomnieć o jego historii. Zespół powstał w 2015 r. jako eksperyment muzyczny, nikt jednak nie spodziewał się, że z eksperymentu powstanie tak dojrzała muzyka. Jako ciekawostkę muszę dodać, że każdy w zespole słucha innej muzyki, tym większy podziw i moje zdumienie dla tak ciekawej twórczości.

   Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do najważniejszego – do płyty. Album jest bardzo ładnie wydany. Okładka subtelna, prosta i przez to wybitna. Wydanie bardzo eleganckie. Zapomniałam wspomnieć o tym, że jest jeszcze wydanie na winylu (równie piękne). Przejdźmy teraz do muzyki. Płyta zaczyna się krótkim utworem „The Dawn”, jest to jakby zapowiedź całości, wstęp do czegoś większego. Ciekawy pomysł, bardzo fajnie zrealizowany. Płyta utrzymana jest w klimacie rock-jazz. A saksofon, który pojawia się w utworze „Joy of life” cudowny! Jest podkreśleniem charakteru zespołu. Słuchając go możemy odnieść wrażenie, jak byśmy sunęli przez wszystkie dźwięki. Muzyka nas po prostu pieści. Następnym utworem wartym uwagi jest „I will survive”. Tutaj mamy do czynienia z klawiszami w cudownym wydaniu. Utwór ten jest mocniejszy, bardziej czujemy tę moc, aczkolwiek specyficzny, piękny głos wokalistki cały czas pozwala nam wrócić do tej unikalnej subtelności. Tutaj również saksofon daje się we znaki, ale bardziej jako pewien dodatek, niżeli główny element spajający.

   Płytę polecam słuchać wieczorową porą (jednak towarzyszy jej cięższy klimat). Inspiracją do powstania albumu były, co ciekawe, relacje międzyludzkie! Czy można to wyczytać z nut? Moim zdaniem tak, ale naprawdę jest to płyta wieczorowa. Czy do potupania? Myślę, że jak najbardziej, ale nie skupiałabym się na tupaniu, tylko właśnie na słuchaniu i wyłapywaniu dobroci, jakie zostały nam tu sprzedane. Całość zrealizowana naprawdę na wysokim poziomie. Słyszymy każdy instrument osobno, panorama ładnie rozłożona. Jestem nawet skłonna napisać, że na tej płycie naprawdę można nauczyć się słuchać odpowiedzialnie. Bardzo polecam przed snem zimowym. Dla wszystkich rozważnych muzycznie.

Kasia