VOO VOO – Za niebawem (Agora, 2019)

01. Niespiesznie 1, 2
02. Takie tam 1
03. Takie tam 2
04. Przybysze
05. Się poruszam 1
06. Się poruszam 2
07. Nocą
08. Nieud
09. Dzie ci kwiaty 1
10. Dzie ci kwiaty 2
11. Z ostatniej chwili

Skład:
Wojciech Waglewski – wokal, gitara
Mateusz Pospieszalski – saksofon
Karim Martusewicz – bas
Michał Bryndal – perkusja

   Tę recenzję zapisałem blisko rok temu. Poprawiałem ją, odkładałem pisanie na później, bo za każdym razem wydawało mi się, że nie zawieram w tej recenzji wszystkiego, co chciałbym i co powinienem w niej zawrzeć. Walczyłem z tą recenzją rok i tak na dobra sprawę nawet teraz, kiedy w końcu podjąłem decyzję, że wreszcie muszę coś napisać, wcale nie uważam, że cała ta pisanina jest dokładnie taką recenzją, jaką chciałbym o tej płycie napisać…

   Kiedy słucham tej płyty, a słucham jej już przecież bardzo długo i bardzo często, za każdym razem zastanawiam się, jak to jest możliwe, że zespół, który gra już tak długo, który ma w swoim dorobku masę płyt, wciąż potrafi tak zaskakiwać. I nie zaskakiwać jakimiś zmianami stylistycznymi (chociaż to wciąż jest zespół, którego żadna miarą zaszufladkować się nie da), ale tym, że pozostając sobą, grając nieoczywistą stylistycznie muzykę, wciąż tak potrafi zachwycać. Chociaż niby wszystko (no, prawie wszystko) jest w jakiś sposób do siebie podobne, to jednak za każdym razem jest inne. I za każdym razem tak wspaniałe.

   Jak dobrze wiadomo, trudno w tej muzyce szukać wielkiego szaleństwa, wszystko jest raczej wyważone i prawie ujęte w pewne ramy, co z jednej strony jest dobre, bo świadczy o wyrobionym stylu grupy i jest tym, czego chcę od zespołu. Ale też za każdym razem – i tak jest też w przypadku tej płyty – jest tyle ciekawostek muzyczno-aranżacyjnych, jest tyle nawiązania tak do przeszłości, jak i nowoczesności (sample!), ale wszystko zrobione jest tak, jak potrafi zrobić tylko ten zespół. Z najwyższą klasą!

   Nawet te śpiewane niby od niechcenia teksty, jak zawsze są niesamowite i wyjątkowe. Bo o tekstach pana Wojciecha można pisać doktoraty. Ja jestem nimi zauroczony od pierwszej płyty. I pewnie tak pozostanie do płyty ostatniej. Podobnie, jak w przypadku muzyki, tak i w tekstach jest niby grzecznie, niby skromnie i spokojnie, a tak naprawdę moc w nich jest przeogromna. Ileż w nich niesamowitych skojarzeń, ile piękna i melancholii, a jednocześnie cynizmu i zjadliwej ironii. Bo w sporej części tekstów na tej płycie ich twórca odnosi się do naszej rzeczywistości. Mógłby wobec niej wyrażać się dosadnie, a wybiera inteligentną złośliwość, kpinę, wspomnianą ironię. Kpi, ale to nie jest kpienie knajpiane, to nie ironizowanie w celu poniżenia, to słowa bólu i swego rodzaju strachu wobec tego, co się dzieje i dziać się może. To bolesny obraz nas wszystkich, którzy mieliśmy być inni, mieliśmy mieć ideały, pragnienia mieć mieliśmy i być też mieliśmy. A jesteśmy, jacy jesteśmy…

  Każda płyta zespołu Voo Voo jest płytą, którą można się zachwycić, każda przynosi nieprzeciętną muzykę, która łączy w sobie rock i folk, jazz i blues, swing i śpiewaną poezję. Wszystko, co tylko Ci muzycy, pod przewodnictwem prawdziwego guru potrafią zrobić w taki niesamowity sposób. Ta płyta też jest taka, jest mieszanką stylistyczną, wzbogaconą kolejnymi ponadczasowymi tekstami pana Wojciecha. Minął już przeszło rok od jej wydania, a ona wciąż leży u mnie na biurku i chodzi ze mną do pracy. Musze jej słuchać co kilka dni jak rodzaj odtrutki na wszystko, co wokół. I zaręczam, pomaga.

Ray

Recenzja ukazała się w dniu 14.05.2020