Dziennik czeczeński Poliny Żerebcowej – reż. Iwan Wyrypajew

   Zacznę od postawienia pytania, które rodzi się w głowie natychmiast po tym, jak usłyszymy, jaką właśnie formę ma przybrać teatralna sztuka. Brzmi ono: czy sztuka teatralna polegająca tylko i wyłącznie na czytaniu tekstu jest jeszcze sztuką teatralną? Czy aktor stojący przed widownią i czytający tekst to jest jeszcze/ już teatr. Oczywiście w zależności od wiedz, gustu, potrzeb można udzielić różnych odpowiedzi.

   Okazuje się, że siła tekstu w połączeniu z wyjątkową jego interpretacją przez znakomitego aktora absolutnie wystarczy, by to „tylko odczytanie tekstu” stało się sztuką teatralną. I to sztuką tak poruszającą, jaką być może by nie była, gdyby ją poddać „tradycyjnej obróbce teatralnej”. Nie trzeba strojów i dekoracji, nie trzeba licznych aktorów, ani żadnych scenicznych fajerwerków. Wystarczy w miarę nierozpraszające tło, wystarczy światło na aktora stojącego za podestem, na którym leży tekst, wystarczy pianino, na którym dziewczyna gra po kilkadziesiąt dźwięków.

   W dniu 03.10.3017 w Teatrze TV zaprezentowano rejestrację spektaklu, który odbył się w w Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie w rocznicę wybuchu Powstania. Zamiast tekstów o Powstaniu Warszawskim, zaprezentowano tym razem tekst opisujący zupełnie inną wojnę. I to wojnę zdecydowanie bliższą tym, którzy mogli przyjść na ten spektakl, bo wojnę, która trwała na przełomie wieku XX i XXI, zatem już tak wiele lat po strasznej II wojnie światowej. Opisane przez autorkę tekstu wydarzenia, gdyby wyjąć je z określonej przestrzeni i czasu mogłyby opisywać każdą wojną. Bo każda wojna jest straszna, bo każda niesie ze sobą te same cierpienia.

   Zminimalizowanie scenografii, gry świateł, pominięcie aktorów i kostiumów powoduje, że oglądający skupia się na czytanym tekście. A wtedy automatycznie włącza się wyobraźnia, przed oczami pojawiają się stymulowane tekstem obrazy. Każdy słuchający, w zależności od jego doświadczeń, wiedzy, wrażliwości może widzieć inaczej, może reagować inaczej. Ale jedno jest pewne, ten niezwykle mocny tekst dotrze go każdego, nie pozostawi go obojętnym. To tekst o wojnie, jaką przeżyła dziewczynka w Groznym.

   Albowiem sztuka oparta jest na dzienniku pisany przez dziewczynkę, mieszkankę Groznego. Polina pochodziła z mieszanej narodowościowo rodziny, a zatem narażona była na stałe zaczepki, drwiny, bicie (traktowano ją jako Rosjankę). Swój pamiętnik zaczęła pisać jako dziewięciolatka w 1994 roku, skończyła już jako dorosła kobieta w 2004. To przerażający opis zarówno zewnętrznych przejawów wojny, jak i tych, które dzieją się wewnątrz młodej dziewczyny. To opis dostosowywania się organizmu do nowych warunków, opis sposobów zdobywania pożywienia, czy radzenia sobie w szkole, ale też zmian, jakie zachodzą w psychice młodej kobiety. To jednoczesny opis dwóch światów, tego rzeczywistego, na zewnątrz i tego tworzonego przez dziecko świata fantazji, tworzonego po to, by przetrwać w tym zewnętrznym. Ów świat fantazji powstawał dzięki licznym lekturom, albowiem Polina miała to szczęście, że mieszkała w domu pełnym książek.

   Autorka przeżyła wojnę, ale z różnych powodów nie była już w stanie mieszkać tam, gdzie tę wojnę przetrwała. Jej świat się zmienił, podjęła decyzję o emigracji do Finlandii. Tam też wydała swój pamiętnik, który stał się podstawą przedstawienia. Z rozmowy przeprowadzonej z Poliną Żerebcową po spektaklu można się było dowiedzieć, że cały dziennik ukaże się w języku polskim (ma być zatytułowany „Mrówka w słoiku” oraz że dyrektor Teatru Polskiego – Andrzej Seweryn planuje włączenie tego spektaklu do repertuaru teatru. Według mnie, to znakomity pomysł.

Ray

METRYCZKA:

tekst: Polina Żerebcowa
tłumaczenie: Agnieszka Lubomira Piotrowska
reżyseria: Iwan Wyrypajew
scenografia: Anna Met
obsada: Andrzej Seweryn, Adela Schimscheiner (pianino)

premiera: 01.08.2017

foto ze strony Teatru TV