Śmieszne miłości, reż. Adam Sajnuk

   Rzadko bywam na premierach, ale tym razem mi się udało! Cieszę się ogromnie, że mogłem zobaczyć spektakl, zanim przeczytam jego recenzje, albowiem one w znacznym stopniu potrafią wpłynąć na mój odbiór konkretnego przedstawienia. Tym razem uniknąłem tego wpływu, mogłem z czystym sumieniem oddać się przyjemności oglądania niekoniecznie przyjemnych przygód bohaterów spektaklu.

   Chociaż uniknąłem recenzji, to już same opowiadania, które poddał obróbce reżyser Adam Sajnuk, były mi znane. Miałem okazję je czytać, a to, które dało tytuł całemu spektaklowi, przed jakimiś dwoma laty oglądałem w wersji filmowej. Zatem tak do końcu pewnego porównania nie dało się uniknąć…

   „Śmieszne miłości” to spektakl oparty na trzech opowiadaniach Milana Kundery („Nikt nie będzie się śmiał, „Fałszywy autostop”, „Edward i Bóg”) ze zbioru tak właśnie zatytułowanego, jak sam spektakl. To opowiadania jeszcze z czeskich czasów, a zatem opowiadania specyficzne, w których tragedia miesza się z komedią, smutek z radością, ideały z rzeczywistością, komunizm z dotychczas wyznawanymi zasadami. To opowiadania, które z pozoru śmieszą, ale pod których ową śmieszną otoczką kryją się poważne problemy ludzkiej egzystencji, stosunków między płciami, między ludźmi, między ideologiami.

   Pierwsze opowiadanie opisuje przypadek pewnego asystenta, wykładowcy historii sztuki, kobieciarza, obiecującego młodziutkiej Klarze karierę modelki, żyjącego z nią w mieszkaniu bez zgody reszty współmieszkańców (takie czasy, takie obyczaje…). Klima otrzymuje list o niejakiego Zatureckiego, aby napisał recenzję pracy tego ostatniego. Dzięki przychylnej recenzji, praca Zatureckiego może być wydrukowana w specjalistycznym magazynie. Brak zdecydowanej odpowiedzi odmownej porusza lawinę kłamstw, pomówień i całkiem poważnych problemów…

   Bohaterowie drugiego opowiadania postanawiają rozniecić ogień swojego pożądania udając nieznajomych, którzy nagle się spotykają, nie znają się, ale czują do siebie ewidentny seksualny pociąg. Problem pojawia się wtedy, kiedy jedno z nich zaczyna nabierać podejrzeń, że drugie z nich może tak się zachowywać w stosunku do innych ludzi…

   I wreszcie trzecie opowiadanie porusza kwestię miłości do człowieka i Boga. Młoda dziewczyna niby chce chłopaka, ale w uprawianiu z nim seksu przeszkadza jej religijne zaangażowanie. Edward postanawia zatem udawać, że wierzy w Boga, by zdobyć dziewczynę. Jawne wyznawanie religii musiało się oczywiście spotkać z kategoryczną reakcją jego dyrektorki, która… (tu pozostawię trzykropek, żeby nie popsuć zabawy!)
Wymyślone „męczeństwo” Edwarda zmiękcza serce i ciało młodej panny, tyle tylko, że powoduje też zmianę postrzegania jej przez mężczyznę. Bo przecież zmiana przez nią poglądów w kwestii religii, może też oznaczać zmianę poglądów w kwestii np. dalszego pożycia kochanków.

   Wszystko, co wydawało się proste staje się problematyczne, co banalne nabiera ogromnej wagi, sprawy ważne okazują się nic nie znaczyć. Każdą ideę można przeinaczyć, z religii wybrać pasujące nam fragmenty, poglądy zmienić, gdy zajdzie taka potrzeba. To właśnie cały Kundera. Za takie jego książki cenię go ja, ceni cały świat.

   Spektakl zagrany został przez młodych aktorów dzięki „Stołecznej scenie debiutów” – inicjatywie Teatru WARSawy. Młodzi aktorzy wsparci zostali przez kilka znanych „twarzy”, wśród których znalazła się pani Katarzyna Kwiatkowska, Agnieszka Przepiórska, Rafał Mohr, Adam Krawczuk, Mariusz Drężek. Młodzi zagrali znakomicie, nawet jeśli czasami gubili słowa (to przecież zdarza się każdemu, poza tym, to przecież było pierwsze przedstawienie), z jajem, niezwykle żywiołowo, wręcz przebojowo. Czasami może zbyt ostro, lekko szarżując, ale nie przekroczyli granicy, za którą treść i przesłanie tekstów Kundery straciłby swój sens. Można było zrobić to przedstawienie inaczej, na poważnie, tylko po co? Według mnie, ta wersja reżysera i stworzonej przez niego grupy aktorskiej, w przypadku takiej właśnie literatury sprawdza się znakomicie. Mocno śmieszy i jeszcze mocniej zapada w pamięć, a potem dręczy, wierci się w środku i zmusza do przetwarzania, do przemyśleń.

METRYCZKA
tekst: na podstawie opowiadań Milana Kundery
reżyseria: Adam Sajnuk
obsada: Julia Borkowska, Malwina Laska, Weronika Łukaszewska, Bartosz Bednarski, Ignacy Liss, Michał Pawlik
premiera: 11.05.2019

Teatr WARSawy