Spiskowcy – Teatr TV

   Czy dlatego, że nie pamiętałem już tej powieści, dlatego oparta na niej sztuka tak mnie poruszyła. A może takie wywołała silne wrażenia, bo znakomicie została zagrana przez doborowych aktorów. A może poruszane w niej kwestie, ich aktualność, zmuszenie do poważnego zastanowienia się nad nimi tak mocno wpłynęły na jej odbiór. A może tak się stało, że potrzebne były wszystkie te składniki, że zostały tak dobrze dobrane i dopasowane. Dlatego sztuka ta wywołała we mnie tak silne emocje, które czuję do dziś, wywołała taką potrzebę rozważań, że nie jestem w stanie przestać to czynić do dzisiaj i pochłaniać mnie one będę pewnie jeszcze bardzo bardzo długo.

   O czym piszę? O przedstawieniu „Spiskowcy”, opartym na powieści „W oczach Zachodu” Josefa Conrada, które zaprezentowano w Teatrze TV w dniu 23.20.2017. Dzieło to kolejny raz pokazuje, jakim obserwatorem ludzi i stosunków społeczno – politycznych był Conrad, jak umiejętnie potrafił pokazać zarówno (nie)naruszalność idei, jak i ludzkich postaw, jak potrafił wniknąć w człowieka, ukazać jego prawdziwe wnętrze i zewnętrzną pozę.

   Wiktor Haldin, po zabiciu w zamachu przedstawiciela znienawidzonej władzy w postaci ministra policji, ukrywa się u znajomego, grzecznego, dobrego studenta Kiryła Razumowa. Wyjawia mu powody swojego czynu, prosi o pomoc, wyrażając jednocześnie gotowość do poniesienia konsekwencji za dokonany czyn. Bohater dramatu – Razumow, najpierw zabija osobnika, która miał pomóc w ucieczce Haldinowi, a potem informuje policję o pobycie w jego mieszkaniu zabójcy ministra. Robi to w dobrej wierze, licząc nie tyle na przychylność władzy, ale na czystość swojego sumienia i w zgodzie ze swoimi poglądami. Bo sprzeciwia się takim rewolucyjnym, krwawym działaniom, dokonywanym przez młodych ludzi.

   Po pewnym czasie Razumow trafia do Genewy, gdzie przyjmowany jest przez popierające idee rewolucyjne grupy jako współautor zamachu, wręcz jako jego inicjator. Żyjący w innym kraju, pławiący się w utopijnych poglądach „spiskowcy” potrzebują idola, potrzebują człowieka, którego mogą podziwiać, o którym mogą mówić, dzięki któremu ich idee stają się bardziej żywe, w którym owe idee się ucieleśniają. Bo na Zachodzie można żyć ideami, pławiąc się w luksusie, można wyznawać każdą utopijną teorię, można do niej przekonywać innych. Można też tworzyć grupy, w których duch bojowy kipi, ale tyko na zebraniach.

   Uznanie Kiryła Razumowa za spiskowca to nie koniec jego kłopotów. Bo musi on się zmierzyć jeszcze z innymi moralnymi kwestiami. Po pierwsze, spotyka siostrę Haldina, zatem musi spojrzeć w twarz tej, którego brata wydał. A wydanie Haldina w ręce policji było równoznaczne z wydaniem na niego wyroku śmierci. Wreszcie pojawia się kolejny element, policja wymusza na nim współpracę, przy czym jeden z tych, którzy zmuszają go do współpracy z władzą – okulista, okazuje się być też konspiratorem (nie ważne, czy z przekonania, czy w ramach policyjnej wtyczki), może zatem w odpowiednim momencie wyjawić „prawdę”, pokazać, że konspirator nie jest konspiratorem, lecz zdrajcą. A chcąc uniknąć ewentualnego ujawnienia, dokonuje samosądu.

   Kiedy piszę te wszystkie słowa, zdaję sobie dobrze sprawę z tego, że można się trochę pogubić w tych opisach. Ale to przecież nic dziwnego, to przecież Conrad i jego umiejętność zapętlania, a tak naprawdę umiejętność pokazywania, jak niejednoznaczne są nasze poglądy, jak niejednoznaczne są nasze czyny, jak niejednoznaczny jest człowiek. Pokazuje, co nawet najpiękniejsze idee, po ich określonej interpretacji i/lub wprowadzeniu w czyn, robią z ludźmi, do jakich doprowadzają sytuacji. A przecież każda idea jest interpretowana, każdą można „przerobić” na swój sposób, w celu realizacji swoich potrzeb. Przypomina, że to, co dla jednych jest uzewnętrznieniem ich walki o realizację pewnych idei, dla innych jest po prostu terroryzmem.

   Bohater Conrada zostaje wplątany w sytuację bez wejścia. W sytuację, z której cokolwiek by robił nie da się wyjść z twarzą. Do pewnego momentu wydaje mu się, że panuje nad wszystkim, że uda mi się zachować godność, zachować siebie (zgodnie z wyznawanym przez siebie systemem wartości), ale to nie jest możliwe. Coraz bardziej jest sterowany, wykorzystywany dla określonych celów określonych osób. A to nie może się dobrze skończyć…

   Bardzo przemawiająca i bardzo bolesna to sztuka, bo dotyczy każdego z nas, bo dotyczy naszych wyborów, od tych prostych, codziennych (zostawić rzucony papier obok kosza, czy go podnieść), do trwania lub nie w wyznawaniu określonej religii, do wyborów tak zwanych przedstawicieli do lokalnych lub państwowych władz. Zmusza do zastanowienia się, co nami tak naprawdę kieruje, jakie wyznajemy poglądy, a jak je realizujemy. Na ile myślimy sami, a na ile ulegamy manipulacji. Jesteśmy wolni? I co ta wolność dla każdego z nas znaczy?!

   Reżyserem spektaklu był Jerzy Englert. Zrobił go więc po swojemu, z charakterystycznymi dla siebie uwypukleniami pewnych kwestii, ze specyficznym prowadzeniem aktorów. A ci dopisali. Bo nie tylko zgromadziły się znane nazwiska, ale aktorzy dobrani zostali tak, że znakomicie oddawali charakter każdej postaci. Mocna sztuka, tak w tych, jak i zapewne w każdych innych czasach. Dobrze by było, żeby obejrzeli ją wszyscy ci, którzy obejrzeć ją powinni. Jeszcze lepiej by było, żeby ją „właściwie” zinterpretowali… No właśnie, co znaczy w tym sformułowaniu słowo „właściwie”?!

Ray

**********
tekst: Joseph Conrad Korzeniowski
tłumaczenie: Wit Tarnawski
scenariusz i reżyseria: Jan Englert
scenografia: Arkadiusz Kośmider
kostiumy: Dorota Roqueplo
zdjęcia: Piotr Wojtowicz
dźwięk: Wacław Pilkowski
montaż: Milenia Fiedler
obsada: Mateusz Rusin (Razumow), Józef Pawłowski (Haldin), Agata Kulesza (Sofia Antonowna), Beata Ścibakówna (Madame de Starr), Patrycja Soliman (Tekla), Michalina Łabacz (Natalia Haldin), Wojciech Malajkat (Piotr Iwanowicz), Mariusz Bonaszewski (Nikita, zwany Necator), Jan Frycz (Profesor), Daniel Olbrychski (Generał), Cezary Kosiński (Mikulin), Karol Pocheć (Laspara), Krzysztof Wakuliński (Książę), Grzegorz Kwiecień (Urzędnik), Jakub Gawlik (Student), Arkadiusz Janiczek (Szynkarz), Jarosław Gajewski (Okulista), Kacper Matula (lokaj Księcia), Ryszard Janikowski (Ziemianicz), Karol Dziuba (Spiskowiec I), Mateusz Kmiecik (Spiskowiec II), Hubert Paszkiewicz (Spiskowiec III)

Premiera: 23.10.2017

foto ze strony Teatru TV