Star Wars Day 2016

   Kiedy na początku stycznia trafiliśmy do Klubu Komediowego, mieszczącego się przy ulicy Nowowiejskiej w Warszawie byliśmy pewni, że będziemy tam stałymi gośćmi. Zresztą nie tylko w tym teatrze, ale w innych również. Nadzieja, jak wiadomo, jest matką określonej grupy ludzi. Nie udało się. Masa prac wszelakich nie pozwoliła na odwiedzanie teatrów. Do ponownego naszego zjawienia się w Klubie Komediowym doszło dopiero w maju. Za to dzień to był szczególny – międzygalaktyczne międzynarodowe, międzyplanetarne święto Gwiezdnych Wojen. A ponieważ my sami wychowaliśmy się na Gwiezdnych Wojnach, a i nasi panowie też są fanami tej międzygalaktycznej sagi, postanowiliśmy spróbować, jak z potęgą Star Wars poradzą sobie „komedianci” z Klubu Komediowego. Bo nie był to „normalny” spektakl, a bardzo popularny od wielu już lat, tak zwany teatr improwizowany.

   Piątka młodych, wyluzowanych ludzi przez spory czas bawiła zgromadzoną publiczność wymyślanymi ad hoc scenkami, dotyczącymi określonych fragmentów (postaci, zdarzeń), zaczerpniętych z filmu. Tematy pomysłów podrzucała publiczność, którą zresztą bardzo skutecznie aktorzy wciągali do wspólnej zabawy. Między innymi, można było opowiedzieć o swoich „przygodach z Gwiezdnymi Wojnami”. Ale też naśladowaliśmy np. walkę świetlnym mieczem.

   Nie da się opisać tego, co się działo, bo tak, jak szybko teksty wypływały z ust aktorów, tak szybko znikały w klubowej przestrzeni. Bo było ich za dużo. I słów, i gestów, i min i wszelakiego szaleństwa na scenie było bardzo, bardzo dużo. Oczywiście niewybrednych gestów i słów, w tym najbardziej chwytliwych, czyli erotycznych (pod)tekstów też trochę poleciało, ale w takich przypadkach jest to jak najbardziej akceptowalne. Na szczęście aktorzy starali się nie przegiąć, nie przekroczyć granicy, której przekraczać nie wolno. Bez względu na jakość tekstów, podziwiam umiejętność ich szybkiego tworzenia, tak szybkiego wymyślania scen, ale też aktorskich zdolności wcielania się w różne role.

   Śmiechu było dużo, był luz, była zabawa. I to bez alkoholu! Zachęcam gorąco do odwiedzania Klubu Komediowego nie tylko w takie międzyplanetarne święta, ale codziennie. Mam nadzieję, że mnie też się uda tam wkrótce trafić. No i oczywiście: May the 4th be with you.

Ray

Star Wars Day – Klub Komediowy, Warszawa (04.05.2016)

Recenzja ukazała się pierwotnie w maju 2016 r.