Bart Sosnowski w Studiu U22

   Bart Sosnowski to młody, zdolny człowiek obdarzony niesamowitym głosem. Do tego zafascynowany bluesem. I na dodatek potrafiący go grać i śpiewać. Wcześniej lub później musiał zacząć to robić profesjonalnie, musiał, bo nie miał wyboru. Z takim głosem, z takimi możliwościami i do tego z taką kobietą u boku, potrafiącą pisać tak świetne teksty, nie miał wyjścia musiał tworzyć piosenki, musiał je grać i śpiewać.

   W 2018 roku ukazał się więc pierwszy album muzyka, zatytułowany „The Hand Luggage Studio”. Sam tytuł oddawał też osobowość i charakter muzyka, który potrafi zrobić bardzo dobrą muzykę w studiu mieszczącym się w podróżnej torbie. Jeśli się ma talent i takie możliwości, studia, w których można z niczego zrobić wiele, nie są potrzebne. Album został wznowiony w październiku ubiegłego roku.

   A na początku bieżącego roku, dokładnie 28.02.2020 ukazała się druga płyta muzyka, zatytułowana „Tylko się nie denerwuj”. I właśnie o tej płycie, o swoim podejściu do muzyki, o miłości do bluesa opowiedział Bart podczas pierwszego tegorocznego spotkania zorganizowanego przez Studio U22.

   Stęsknieni za uwielbianymi przez nas spotkaniami, za wyjątkową atmosferą, jaką tworzą pracownicy Studia U22, stawiliśmy się licznie w kolejnym nowym miejscu. Tym razem na Mariensztacie, w Studiu Telewizyjnym Horyzont 21, należącego do Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego. A tam Barta Sosnowskiego oraz Aleksandrę Górecką przepytał dokładnie Piotr Metz.

   Nie zabrakło rozmowy o tytule płyty, o nominacji do reprezentowania Polski na European Blues Challenge w Holandii, o pianiu tekstów (głównie o miłości), o koncertowaniu i jeszcze wielu innych, ciekawych sprawach.

   Wysłuchaliśmy również kilku utworów z płyty (m.in. świetnego numeru „Hey”  z gościnnym udziałem Małgorzaty Ostrowskiej) oraz mieliśmy okazję, by zobaczyć, jak zespół Barta prezentuje się na żywo, bowiem panowie zagrali cztery utwory, w tym dwukrotnie niezwykle żywiołowy, singlowy numer „Dalej”.

Ray

Zdjęcia robione telefonem, więc nie są najlepszej jakości…

Za to te dwa poniżej, to już sprawka Marcina Jaśkaczka, któremu niniejszym gorąco dziękuję! Na pierwszym, prawie pozowanym gdzieś się zapatrzyłem, a na drugim Bart składa podpis w mojej pamiątkowej księdze.