Polmuz – premiera marki w klubie Sfinks 700 w Sopocie

   „I’ll be back” to tekst, który wypowiedział pewien rosły gościu w kultowym już filmie. Tym razem nie chodzi o film, a o rzeczywistość. Firma „Polmuz” powraca. Wraca i to z dużym sukcesem. Z całkowicie nowymi produktami. Polmuz – firma znana z lat, kiedy Polska była w tzw. głębokiej komunie, nie cieszyła się zbyt dobrą jakością i renomą. W tych dalekich mrocznych czasach firma była jedyną, która produkowała dostępne w naszych sklepach instrumenty. Początki to lata 60. Ubiegłego wieku. Nieistniejąca już fabryka miała swoją siedzibę w Warszawie przy ulicy Grochowskiej i oprócz zestawów perkusyjnych, produkowała także przeszkadzajki, perkusjonalia i instrumenty dęte. Pomimo tego, że firma Polmuz była pierwszą i długo jedyną firmą w Polsce produkującą owe instrumenty, ich jakość, a i samo brzmienie wywoływały grymas i przerażenie na twarzy. Brzmienie tzw. przejścia na perkusji było porównywane do wysypywanych ziemniaków z worka na drewnianą podłogę, stąd potoczna nazywa „kartofle”.

   Cóż, czasy się zmieniły i za sprawą sklepu perkusyjnego DrumStore z Gdyni, marka Polmuz odrodziła się. Firma postanowiła reaktywować markę, wykupując całkowite prawa do jej nazwy. W sopockim klubie Sfinks 700 odbyła się prezentacja nowych produktów firmy Polmuz.

   13. listopada czas w Sfinks 700 był wypełniony od pierwszej minuty imprezy. Było powitanie przez prezesa i założyciela firmy DrumStore Tomasz Stukana – dość spontaniczne, ale ciepłe i serdeczne. Można było zrobić sobie zdjęcie z hostessami na tle nowego logo firmy Polmuz; były też quizy i zagadki muzyczne – premiowanie różnymi gadżetami oczywiście z logo Polmuz. Dużymi brawami rozpoczęło się oficjalne przedstawienie firmy i jej produktów, okraszone wideo prezentacją.

   Najważniejsza tego wieczoru była oczywiście muzyka na żywo. Odrobinę swoich umiejętności przedstawili przede wszystkim perkusiści. Perkusiści z towarzyszeniem zespołów. Tego miłego, choć deszczowego dnia zagrali: Paweł Herbasch z akompaniamentem Illusion, Luk Jeleniewski z Lipali, Mikołaj Stańko + akompaniament Pachla/ Kowalik, Wojtek Warmijak, trio Osicki/Wiśniewski/Żuchowski oraz trio Koper/Wandzilak/Sadowski.

   Było tego sporo. Dużo mocnych, dużo także pokręconych i jazzowych dźwięków. W niewielkiej bocznej salce były też wystawione różne kombinacje zestawów perkusyjnych, które nie tylko można było podziwiać wzrokiem, ale i po prostu dotknąć.

   Naprawdę bardzo udana, dobrze przemyślana impreza. Teraz tylko czekamy na mocny start i rozwój reaktywowanej firny POLMUZ, czego z całego metalo-rockowego serca życzę.

ANDZIA