Spotkanie z Lanberry w studiu U22

W poniedziałek, 05.11.2018 r. miałem okazję uczestniczyć w kolejnym spotkaniu w studiu U22. Tym razem swój nowy, drugi w karierze album prezentowała LANBERYR. Album nosi tytuł „miXtura” i od 09. listopada jest dostępny dla fanów.

Zatem na kilka dni przed oficjalną premierą krążka mieliśmy możliwość posłuchania jego sporych fragmentów, a ponieważ przyszedłem – jak zwykle – trochę za wcześniej, to udało mi się wysłuchać go w całości. Dobrze wiadomo, że nie jestem wielkim znawca, ani miłośnikiem muzyki electro-popowej, co oczywiście nie oznacza, że zupełnie jej nie słucham, a już na pewno jestem w stanie docenić zarówno sama wokalistkę, jak i świetną produkcję samego albumu. Bo oczywiście płyta została wykonana zgodnie z obecnie panującymi standardami, jest bardzo sugestywna i klarowna w brzmieniu. Jestem pewien, że tego albumu spokojnie mogą posłuchać wszyscy, którzy nie ograniczają się do słuchania wyłącznie „trudniejszej w słuchaniu” muzyki.

Artystka opowiedziała nam o zarówno o tworzeniu samych utworów, o procesie jego produkcji i potrzebie… wyciszenia, bo bez tego trudno byłoby jej pracować.

Na koniec tej krótkie notki muszę dodać coś od siebie. Tak się złożyło, że spotkanie rozpoczęło się od mini występu wokalistki, której towarzyszył gitarzysta. Lanberry zaśpiewała chyba trzy utwory, które oczywiście znalazły się na płycie. Ktoś w żartach rzucił nawet słowa „zaśpiewaj, by pokazać, że potrafisz”. I w sumie miał sporo racji. Nie da się przecież ukryć, że trudno nam dziś często uwierzyć w prawdziwość talentu i umiejętności wielu współczesnych wykonawców. Dzisiejsza technika pozwala na to, że wkrótce ja też pewnie zacznę śpiewać i wcale nie będzie to brzmiało tak, jak brzmi w oryginale. To, czy dany wokalista, czy wokalistka rzeczywiście ma ten wyjątkowy dar, wsparty godzinami ćwiczeń wychodzi podczas wykonywania repertuaru  na żywo. Nie każdy zapewne zgodziłby się na taki test. Okazuje się, że ci, którzy potrafią, nie mają takich obaw. Lanberry jest znakomitym przykładem, że są młodzi ludzie, którzy naprawdę potrafią to robić. Gosia (zapomniałem napisać, że pod artystycznym pseudonimem, ukrywa się Małgorzata Uściłowska) zaśpiewała stojąc zaledwie krok przed publicznością, i zrobiła to w znakomity sposób. Udowodniła, że nie tylko potrafi śpiewać, ale jeszcze robi to w taki sposób, jakiego… nie usłyszymy na albumie. Utwory w wersji akustycznej zabrzmiały inaczej, a dla mnie – człowieka, który już się przyznał, że nie jest fanem electro-popu – zdecydowanie lepiej. Ja chętniej słuchałbym Lanberry w takim właśnie wykonaniu. Ale cóż, w takiej wersji płyta sprzedałaby się zapewne w niewielkiej ilości, w wersji pop zyska zdecydowanie większą popularność.

Tak czy inaczej, bardzo dziękuję Gosi za te świetnie wykonane utwory i życzę jej wielu sukcesów.

Ray

Prezentowane poniżej piękne zdjęcia pięknej kobiety wykonał Marcin Jaśkaczek